Zaleszczyki uzdrowiskiem i kurortem
Lata dwudzieste i trzydzieste XX w. przyniosły miastu po latach zaborów i zawieruchy I wojny światowej niosącej ogromne zniszczenia upragniony spokój. Mogły wtedy Zaleszczyki, dzięki swemu nadrzecznemu położeniu i naturalnym walorom klimatyczno-przyrodniczym, w pełni wyzyskać nowe możliwości pomyślnego, szybkiego rozwoju. Suchy, panujący przez długie miesiące słoneczny klimat i łatwość odbywania kąpieli rzecznych spowodowały, że Zaleszczyki stawały się popularną miejscowością klimatyczną o walorach uzdrowiska, w której sezon trwał właściwie od końca marca do końca października. Ponadto, wyjątkowo urodzajna w okolicy ziemia pozwalała przy takim klimacie na uprawę arbuzów, melonów, moreli, papryki, pomidorów, wreszcie winorośli, dającą miejscowej ludności godziwy dochód, ale też i stanowiących istotną zachętę do przyjazdu z pozostałych stron, gdzie były one rzadkością.
Letnicy zwrócili uwagę na walory klimatyczne Zaleszczyk już w końcu XIX w., kiedy to zaczęto propagować tzw. „kurację winogronową”. Przed I wojną światową do odwiedzania galicyjskich uzdrowisk zachęcała publikacja autorstwa S. A. Lewickiego, M. Orłowicza i T. Praschila o długim, szczegółowym tytule: Przewodnik po zdrojowiskach i miejscowościach klimatycznych Galicyi obejmujący zdrojowiska, uzdrowiska, miejscowości klimatyczne oraz miejscowości posiadające źródła mineralne, wreszcie stacye turystyczne i sportów zimowych, Lwów 1912. Znaczącym w propagowaniu Zaleszczyk był rok 1922, gdy sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawy sprzyjające powszechnemu wakacyjnemu wypoczynkowi: o prawie do urlopów szerokiej rzeszy pracujących oraz o uzdrowiskach. Na ich liście obok Zakopanego i Krynicy znalazły się Zaleszczyki. Taka „nominacja” była wielkim awansem dla miasta oraz regionu i początkiem jego prosperity jako kurortu, obejmującego prócz samego miasta również gminy z nim sąsiadujące – Stare Zaleszczyki i Dobrowlany. Co istotne, o zaletach klimatycznych miejsca pisały autorytety – profesor balneologii i klimatologii Ludomił Korczyński z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr Edward Stenz prowadzący tam w 1925 r. pomiary promieniowania słonecznego. Lekarze już wcześniej zwrócili uwagę na znaczenie kuracyjnych tam pobytów – balneolog dr Antoni Sabatowski, czyli „dr Antoni”, w swym podręczniku wydanym we Lwowie w 1923 r. pt. Klimatoterapia i hydroterapia ogólna i zdrojowiskowa z opisem polskich uzdrowisk oraz artykule pt. Osobliwości klimatyczne Jaru Dniestrowego i Pokucia i ich wartości dla klimatologii polskiej z 1927 (Polska Gazeta Lekarska Nr 43) przedstawił walory kąpieli słoneczno-powietrznych oraz rzecznych pomagających w leczeniu niektórych postaci gruźlicy kostnej i stawowej, otyłości, schorzeń nerek i gośćca. Dobrodziejstwo natomiast diety wykorzystującej miejscowe jarzyny i owoce propagował zaleszczycki lekarz dr Serafin Blutreich. Miejscowy klimat, zapewniający Zaleszczykom najwięcej dni słonecznych w roku w skali kraju, sprzyjał też kuracjom w przypadku wielu innych niedomagań zdrowotnych – osłabienia, anemii, schorzeń krtani i tchawicy, rozedmy płuc, chorób związanym z krążeniem, oddychaniem czy schorzeń natury wegetatywnej przewodu pokarmowego czy krzywicy u dzieci. O zaletach tego miejsca w lecznictwie pisał też dr Franciszek Parymończyk w swym opracowaniu pt. Czynniki lecznicze klimatu Zaleszczyk wydanym w 1936 r. przez miejscową Komisję Uzdrowiskową. Wymienić należy też m.in.takie wydawnictwa, jak np. Przewodnik po uzdrowiskach i letniskach polskich (red. Cz. Rokickiego, Warszawa 1928) czy Przewodnik zdrojowo-turystyczny na 1931–1932 r. (red. H. Piotrowskiego, wyd. II, Warszawa 1931).
Miasto cywilizowało się, zyskało elektryczne oświetlenie, wodociągi, kanalizację (od 1928 r.) oraz oczyszczalnię ścieków. Znacząco wzrastała też liczba przybywających gości – dojazd do kurortu stał się bowiem znacznie łatwiejszy po odbudowie kolejowego mostu na Dniestrze i przywróceniu w 1930 r. ruchu pociągów na trasie Kołomyja – Zaleszczyki. Walory Zaleszczyk były często przedstawiane – czyniąc im dobrą reklamę – na łamach międzywojennej prasy, wymieńmy przykładowo jej tytuły: Antena, As, Ilustracja Polska, Głos Robotnika, Ilustrowany Kuryer Codzienny, Iskry, Kosmos, Kuryer Literacko-Naukowy, Młody Obywatel, Na Szerokim Świecie, Płomyk, Polska Gazeta Lekarska, Radio – Ilustrowany Tygodnik dla Wszystkich, Rodzina, Światowid, Tęcza, Turystyka, Tygodnik Ilustrowany, Wiarus, Ziemia, Żołnierz Polski, nawet – dwutygodnik kapłański Wiadomości Archidiecezjalne Wileńskie. Znaczącą rolę odgrywała w propagowaniu zalet kurortu również prasa lokalna, np. Echo Zaleszczyk: tygodnik społeczno-kulturalny i literacki poświęcony sprawom uzdrowiska. W sukurs jej szły nadawane przez wszystkie stacje radiowe audycje prezentujące ów Polski Meran – jak np. prof. Jana Bolesława Liwoczyńskiego ze Lwowa, także prezentacje dla kin, jak ta z 1937 r. pt. W dolinie Dniestru. Reportaż filmowy z Zaleszczyk i okolicy (produkcji Polskiej Agencji Telegraficznej). Reklamę letnisku zapewniali też przybywający tam znani fotografowie ojczystego pejzażu i zabytków, których prace, jak np. Henryka Poddębskiego czy Józefa Dańdy były często publikowane w ówczesnych periodykach. Także miejscowi, jak np. Józef Kremer, którzy swymi zdjęciami ilustrowali artykuły w czasopismach. Ponadto, rozpowszechniany był folder Po słońce – do Zaleszczyk zapraszający zwłaszcza dzieci do spędzenia tam kuracyjnego wypoczynku. Wspomniany wyżej Jan Bolesław Liwoczyński tak reklamował kurort na radiowej antenie (Radio, Nr 23, 5 czerwca 1932) – „Zaleszczyki to kącik Polski osobliwy; rozbudowujące się na dobre znakomite letnisko kąpielowe i uzdrowisko, interesujący cel turystów i letników, to klimat gorący i ciepła pora roku, dłuższa niż w reszcie kraju. Naświetlenie słoneczne ogromne i wogóle dłużej trwające. To wreszcie zatrzęsienie płci pięknej z całej Polski z Warszawą na czele. Jeden wielki sad owoców szlachetnych, naszych i południowych. Najmodniejsza i bardzo ciekawa miejscowość. Zakątek taki – co tu wiele mówić – w Polsce jedyny. Polskie Południe, polski Meran, morelowa stolica”.
Czy można więc było po tak zachęcających słowach nie wybrać się do Zaleszczyk?
Jan Skłodowski
Tekst ukazał się w nr 5 (369), 16–29 marca 2021
Source: Kurier