Dzięki wsparciu dobroczyńców polska społeczność w obw. zaporoskim istnieje nadal. W czasie wojny należy się jednoczyć – razem łatwiej jest przetrwać. Świadczy o tym doświadczenie polskich stowarzyszeń w obw. zaporoskim. Pomimo ostrzałów terenów przyfrontowych Polacy szczerze wierzą w zwycięstwo Ukrainy i działają nadal. Jak żyje się im w tych okolicach i jak wspiera ich Polska, dowiedziałam się w czasie swej wędrówki po tych terenach.
Tysiące rakiet wystrzelili Rosjanie po obw. zaporoskim od chwili wybuchu wojny. Nie zważając jednak na ostrzały, niepokonane miasto nadal żyje, pracuje, rozwija się i wypoczywa. Wspólnie z resztą mieszkańców trudy życia przyfrontowego miasta dzielą zamieszkali tu Polacy. Według źródeł historycznych ich przodkowie osiedlali się na terenach stepowych już pod koniec XVIII wieku.
– W obw. zaporoskim zamieszkuje wiele osób polskiego pochodzenia – twierdzi Iwan Pikulia, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Polaków Ziemi Zaporoskiej „Polonia” i zarazem kierownik zespołu „Nasz czas” – Pojawili się tu ponad dwa stulecia wstecz. To wówczas zsyłano tu polskich oficerów, którzy brali udział w Insurekcji Kościuszkowskiej. Część Polaków została przesiedlona tu już po II wojnie światowej.
fot. Serhij Biżko
Jak twierdzi Iwan Pikulia, w obwodzie działa obecnie 5 stowarzyszeń. Po wybuchu wojny wielu wyjechało na zachód Ukrainy, ale znaczna część Polaków jednak pozostała. Szanują i kultywują tradycje i święta obu narodów – Polski i Ukrainy.
W ostatnich dniach, jak twierdzi Iwan, polskie zespoły artystyczne wzięły udział w Ogolnoukraińskim festiwalu mniejszości narodowych „My – ukraińscy; We are Ukrainian”. Zespół „Nasz czas” wykonał piosenkę „Podaj rękę Ukrainie”, która została wysoko oceniona. Zespół otrzymał propozycję występu na corocznym festiwalu polskiej piosenki w Opolu.
Centrum polskiej społeczności Zaporoża jest wioska Bohatyrówka, opodal stolicy obwodu. Ks. Jerzy Jurczyk, prezes polsko-ukraińskiego centrum kulturalno-oświatowego Donbasu, któremu udało się wywieźć swoich parafian z Siewierodoniecka w obw. ługańskim opowiada, że stowarzyszenie założył ks. Jan Sobiło, obecny biskup pomocniczy Diecezji Charkowsko-Zaporoskiej.
– Polacy w Bohatyrówce pojawili się w latach 1960-70 – wyjaśnia ks. Jerzy. – Przed II wojną światową początkowo zesłano ich do Kazachstanu, a po wojnie zezwolono na wyjazd stamtąd i na osiedlenie się, ale nie bliżej niż 500 km od ich rodzinnych terenów. Obecnie liczba tych przesiedlonych i ich potomków sięga 10% ludności osiedla. Pod koniec lat 1990., gdy do Zaporoża przyjechał ks. Jan Sobiło, marzył on o zjednoczeniu Polaków, mieszkających w mieście i okolicach. Udało mu się to w 2003 r. po założeniu parafii św. Faustyny Kowalskiej.
W ciągu tych 20 lat Bohatyrówka stała się prawdziwym centrum duchowego i kulturowego odrodzenia Polaków Zaporoża. Tutaj prowadzone są lekcje języka i historii Polski, kultywowana jest kultura i tradycje polskie. Z okazji świąt państwowych i religijnych społeczność polska gromadzi się wspólnie. Wprawdzie, po wybuchu wojny, już nie tak często, jak by się chciało. Ostatnio odbyło się jednak spotkanie stowarzyszeń. Pewnego majowego pogodnego i słonecznego dnia do Bohatyrowki przyjechali członkowie Towarzystwa Kultury Polskiej im. św. Jana Pawła II, Polskiego Kulturalno-oświatowego Towarzystwa Donbasu, Polskiego Towarzystwa „Radość” i Stowarzyszenia Polaków Zaporoża „Polonia”. Podczas majówki obchodzono uroczyście Dzień Flagi, Dzień Polonii i Polaków za Granicą, Dzień Konstytucji 3 maja i Święto Matki Bożej Królowej Polski. Nie zapomniano o dzieciach, które są częstymi gośćmi Bohatyrówki.
– Mamy tu świetlicę, gdzie prowadzone jest przedszkole i szkoła – mówi Irena Sztyriowa, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej im. św. Jana Pawła II. – Uczą się tu miejscowe dzieci, również dzieci z Zaporoża. Nasze Towarzystwo je wspiera. Co tygodnia mamy lekcje polskiego i zajęcia z podstaw kultury polskiej. Robimy to w celu, by dzieci pamiętały o swoich korzeniach i znały język ojczysty.
Jak opowiadała Irena, na majówce prowadzono z dziećmi rozmaite konkursy i gry. Dzieci i dorośli wesoło spędzili czas, zostali obdarowani upominkami od Towarzystwa i Konsulatu Generalnego RP w Charkowie. Wcześniej w ramach akcji „Polska pamięta o swoich Rodakach” Konsulat przekazał 160 paczek żywnościowych. Wspierają rodaków członkowie stowarzyszeń, którzy wyjechali do Polski po wybuchu wojny.
Najważniejszą częścią majówki było nabożeństwo w kościele św. Faustyny Kowalskiej, podczas którego uczestnicy modlili się o pokój.
– Nasza parafia ma za patronkę znaną świętą z Polski, która przekazała światu objawienie Bożego Miłosierdzia – mówi proboszcz świątyni, ks. Andrzej Popow. – Pomimo wojny niedzielne nabożeństwa odwiedza ponad 50 wiernych. Praktycznie co dnia słyszymy odgłosy ostrzałów. Czasami są bardzo donośne. Część naszych parafian wyjechała do bardziej spokojnych okolic, ale większość pozostała. Mają tu swoje domy, rodziny. Sąsiednie miejscowości nie raz ostrzeliwano, ale do nas, dzięki Bogu, nic nie „przylatywało”. Możliwe, że chroni nas opieka św. Faustyny, dlatego Bóg jest dla nas miłosierny.
Ks. Andrzej mówi, że chyli głowę przed dobroczyńcami z Polski. W czasie wojny stale doświadcza wsparcia, zarówno duchowego, jak i materialnego. Z Polski stale przekazywana jest pomoc humanitarna: żywność, odzież i pieniądze. Niedawno zakonnice z Warszawy przekazały znaczne koszty, dzięki którym dla ludzi starszych zakupiono potrzebne im leki. – Gdy przyjaciele podadzą pomocną dłoń, można przetrwać nawet najgorsze czasy – zapewnia ks. Andrzej.
Ludmiła Pryjmaczuk
Tekst ukazał się w nr 10 (422), 30 maja – 15 czerwca 2023
Source: Nowy Kurier Galicyjski