Stulecie Targów Wschodnich we Lwowie. Część 10

W pierwszych dniach września, nie zważając na regularne ataki lotnictwa niemieckiego i bombardowanie miasta, nikt we Lwowie nie wierzył w fatalne proroctwa.

Życie płynęło na ogół w zwykłym pokojowym trybie, po centralnych ulicach w dzień i wieczorem przesuwały się tłumy ludzi, pracowały wszystkie kinoteatry, restauracje, kawiarnie, Teatr Wielki. Dyrekcja zmieniła co prawda repertuar teatralny, w miejsce planowanych oper i występów gościnnych znanych artystów, grano trzy spektakle komediowe, mianowicie „Korsarz”, „Subretka” i „Stare wino”, pełną humoru komedię angielską, z Wandą Siemaszkową w jednej z czołowych roli. W kinach demonstrowano bogaty repertuar polskich, amerykańskich, francuskich filmów. Wśród nich w kinie „Apollo” film „Na skrzydłach sławy”, w „Atlantyk” – „Szyfr 413”, w „Empire” – „Hardy cowboyem”, w „Europa” – „Współczesne panny”, w „Grażyna” – „Książę i żebrak”, w „Roxy” – „Promienie zagłady”, w „PAX” – „ABC miłości”, w „Raj” – „Niebezpieczna miłość”. W sumie w prasie podawano repertuar 26 kin lwowskich. Jeden z najpopularniejszych polskich filmów przedwojennych „Dziewczęta z Nowolipek” demonstrowano w kinie „Ton”, w kinie „Świt” – „Romantyczny milioner”, zaś w kinie „Kopernik” aktualny francuski film „Bitwa nad Marną”.

Jak wspominał Witold Szolginia w książce „Dom pod żelaznym lwem”, w mieście obowiązywało ścisłe zaciemnienie, ale wszystkie sklepy były czynne, jak również restauracje i kina. „Wejścia do kin „Palace” i „Casino” promieniują słabą, błękitną poświatą; przy kasach błękitne kasjerki sprzedają błękitne bilety błękitnym ludziom, tłoczącym się na ostatni seans (…) Na rogu ulicy Kopernika ogarnia przechodniów gwar głosów i dźwięki muzyki z kawiarni „De la Paix”, nabitej ludźmi po brzegi. To samo jest w pobliskiej restauracji Lintnera, podobnie nieco dalej u George`a i u „cioci” Teliczkowej na Akademickiej. Wszędzie pełno, gwarno i wesoło”. W kinie „Casino” lekka i bardzo wesoła komedia amerykańska „Wesoło żyjemy”. Prasa donosiła, że wyróżnia się „żywym tempem akcji i humorem sytuacyjnym”.

Lwowianie jednak bojkotowali restaurację z obsługą niemiecką. „Dziennik Polski” donosił, że „w 9 największych restauracjach i kawiarniach Lwowa na ogólną ilość 113 kelnerów jest zaledwie 24 Polaków, 59 Niemców, 23 Żydów i 7 Rusinów. Nie lepiej przedstawia się sytuacja w hotelach. Niemcy, portierzy i pokojówki, stanowią większość i są podatni dla obcych wpływów”.

2 września startowały mistrzostwa okręgu lwowskiego w piłce wodnej. 3 września (niedziela) odbyły się mecze piłki nożnej ligi okręgowej RKS-Ukraina i Pogoń-Hasmonea. 3 września o godzinie 14 popołudniu startował również bez zmian jesienny sezon wyścigów konnych na torze na Persenkówce.

Natomiast odwołano wszystkie towarzyszące Targom Wschodnim imprezy sportowe, radiowe, kulturalne, w pierwszej kolejności Międzynarodowe Zawody Balonów Wolnych „Gordon-Bennett 1939”.

Bez zmian pracowała komunikacja miejska – tramwaje i autobusy. Co prawda, od 26 sierpnia 1939 roku w tramwajach zaczęły pracować na razie nieliczne kobiety konduktorki, w miejsce zmobilizowanych do wojska mężczyzn konduktorów. W pierwszych dniach wojny sytuacja we Lwowie wyglądała w miarę stabilnie. Prasa pisała, że „wiadomość o wybuchu wojny nie wywołała w mieście ani najdrobniejszych oznak paniki czy popłochu (…) Jest nasze miasto „zbiorowym żołnierzem Rzeczypospolitej”, zwartym, czujnym, ofiarnym”. „Dziennik Polski” 2 września pisał, że „wszystkich towarów jest pod dostatkiem. Minęła gorączka zaopatrzenia się w „zapasy”. W sklepach nie wolno podwyższać cen produktów powszechnego użytku (…) Wojewoda lwowski kontroluje dowóz żywności (…)”.

5 września czytamy, że w „pierwszych dniach wojny zestrzelono na froncie już 64 samoloty niemieckie (…) We Lwowie 3 września wielka manifestacja lwowian na cześć Anglii i Francji. Manifestacja ujawniła radość i nadzieje mieszkańców miasta (…) z powodu ogłoszenia tymi państwami wojny Niemcom”. W mieście zapanował entuzjastyczny wprost nastrój, który znalazł swój wyraz w masowych wiecach. „Wieść o wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię rozeszła się po Lwowie lotem błyskawicy”. Witold Szolginia wspominał: „Tłumy walą pod konsulaty Francji i Anglii. Co za ruch, co za gwar, co za radość! Nagle niestraszne są nikomu syreny, alarmy, samoloty i bomby. Pod francuskim konsulatem na Czarneckiego tłum huczy entuzjastycznymi okrzykami. Niech żyje nasz francuski sojusznik!.. Pod konsulatem angielskim znowu okrzyki i brawa, ale tym razem śpiewu już nie ma”.

2 września powstał we Lwowie społeczny Komitet dla opieki nad żołnierzami i ich rodzinami. Zebranie obywatelskie na sali Rady miejskiej wybrało przewodniczącym komitetu Wojciecha Gołuchowskiego. Członkowie: Maria Bartlowa, wiceprezes Rady miejskiej Wiktor Chajes, Wołodymyr Decykiewicz, wiceprezes Franciszek Irzyk, sekretarz generalny Franciszek Szkodziński. 5 września został powołany obywatelski Komitet Samopomocy Społecznej. 7 września wojewoda lwowski Alfred Biłyk powołał we wszystkich miastach i gminach województwa lwowskiego Cywilną Straż Bezpieczeństwa, która posiadała prawa policji państwowej.

Przed mikrofonem Rozgłośni Radiowej Polskiego Radia odczytana została odezwa podpisana przez ks. metropolitę Szeptyckiego i Wasyla Mudryja, prezesa UNDO i UPRa. Odezwa m.in. głosiła: „We Lwowie rozsiewane są pogłoski, jakoby Ukraińcy szkodzili Wojsku Polskiemu i aktywnie przeciw niemu występowali. Możemy z całą stanowczością na podstawie zachowania się szerokich mas ukraińskich we Lwowie i na prowincji stwierdzić, że pogłoski te są wyssane z palca i fabrykowane przez ludzi, którzy chcą źle wpływać na ducha Armii. Z tych samych źródeł pochodzą fantastyczne pogłoski o rzekomym tworzeniu się legionu ukraińskiego. Ukraińcy zgodnie ze zdrowym instynktem samozachowawczym zachowują się spokojnie i z godnością wobec obecnych wydarzeń. Wszystkich Ukraińców wzywamy do zachowania w dalszym ciągu jak największego spokoju i opanowania”.

Odezwy do społeczeństwa opublikowały również większość partii politycznych i organizacji społecznych. Były one pełne patriotyzmu i chęci walki z najeźdźcą hitlerowskim do ostatniego żołnierza. Nikt nie myślał o kapitulacji przed wrogiem, nie zważając na trudną sytuację na froncie już w pierwszym tygodniu walk. M.in. Obóz Zjednoczenia Narodowego opublikował następną odezwę: „Bracia! Ojczyzna w potrzebie. Zwarci i zjednoczeni, owiani jedną myślą stoimy wszyscy, ramię przy ramieniu w niezłomnym szeregu jej nieustraszonych obrońców”.

Już 5 września prasa lwowska donosiła, że samoloty niemieckie zrzucają dywersantów w okolicach miasta, a również nie tylko bomby, ale też fałszywe polskie pieniądze i różne niebezpieczne przedmioty i nawet artykuły spożywcze, na przykład zatrute cukierki.

Jednak z każdym dniem pogorszała się sytuacja wojenna. Do Lwowa zaczęły napływać pierwsi uchodźcy z województw zachodnich. Niektórzy z nich starali się przedostać dalej przez granicę do Rumunii lub na Węgry. 12 września opublikowano odezwę ministra propagandy RP pod tytułem: „Nie iść na niepotrzebną tułaczkę!”. Lwowianie starali się czym mogli pomóc uchodźcom, na przykład kwaterując ich w swoich mieszkaniach.

Ale nie brakowało też złodziei spieszących skorzystać z rozpaczliwej sytuacji tych ludzi. Oto informacja z prasy lwowskiej z dnia 12 września: „Kradzież na szkodę krakowianina. Z samochodu stojącego w parku Kościuszki nieznany złodziej skradł wczoraj w nocy na szkodę Antoniego Skotnickiego z Krakowa marynarkę z gotówką 260 zł oraz papiery osobiste”. Pomimo tragiczności chwili, niepewności jutra, odezw różnych organizacji społecznych złodzieje grasowali po całym Lwowie. Oto tylko kilka migawek z prasy lwowskiej: 3 września wielkie włamanie kasowe w śródmieściu. Ubiegłej nocy nieznani sprawcy dokonali włamania do biur firmy Hartwig przy pl. Mariackim 5, gdzie „systemem fartuszkowym” rozpruli dwie kasy ogniotrwałe, z których zabrali około 3000 zł w gotówce. 9 września u wejścia do bramy ratuszowej nieznany złodziej skradł doktorowi Aleksandrowi Wacykowi, lekarzowi, złoty zegarek o wartości 800 zł. 12 września na przystanku autobusowym przy ul. Smoczej jakiś złodziej skradł u Marii Mosser (ul. Listopada 25) walizę, złożoną obok na chodniku, zawierającą garderobę i biżuterię o wartości około 7000 zł oraz 900 zł w gotówce.

Prasa lwowska udzielała XIX Międzynarodowym Targom Wschodnim znaczną uwagę. Obok komunikatów o walkach na frontach, niemieckich bombardowaniach Warszawy, Lwowa i innych miast, sytuacji we Lwowie itd. wszystkie gazety umieściły reportaże z Targów.

Na przykład „Chwila” opublikowała reportaż pod tytułem „Wojenne Targi Wschodnie” i obszerny wywiad z wojewodą dr. Alfredem Biłykiem. „Dziennik Polski” 4 września umieścił wielki artykuł pod tytułem „Targi Wschodnie otwarte”, w którym dokładnie zostały opisane wystawy w zagranicznych pawilonach, m.in. w rumuńskim, bułgarskim, estońskim, węgierskim.

„Słowo Polskie” opublikowało artykuł „Otwarcie XIX Międzynarodowych Targów Wschodnich”, „Wiek Nowy” – reportaż „Imponujące dzieło pokojowe bohaterskiego miasta”. „Gazeta Lwowska” pisała, że „atrakcją Targów Wschodnich jest pawilon Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej”, również informowała, że na terenie Targów „zrobiono wzorowe rowy przeciwlotnicze i schrony”.

„Dziennik Polski” umieścił apel do mieszkańców Lwowa, w którym czytamy: „Zarząd Targów Wschodnich liczy przede wszystkim na publiczność lwowską, która i tym razem z pewnością dopisze. W tych pełnych napięcia czasach trud wystawców, przemysłowców i kupców oraz organizatorów Targów Wschodnich zasługuje nie tylko na pochwałę, ale i poparcie najszerszych mas”.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 15-16 (379-380), 31 sierpnia – 16 września 2021

Source: Nowy Kurier Galicyjski