W Domie Pielgrzyma im. Jakuba Strzemię w Brzuchowicach działa też Służba Maltańska. Polacy i Ukraińcy wspólnie udzielają pomocy najbardziej potrzebującym uchodźcom.
– Jesteśmy wolontariuszami, przyjechaliśmy tutaj po to żeby trochę pomóc – powiedział Michał Rytel-Przełomiec, z zawodu operator filmowy z Polski. – Codziennie przyjeżdżają przede wszystkim kobiety z dziećmi, stare, młode, ludzie potrzebujący. Ludzie, którzy potrzebują transportu medycznego, specjalistycznego. Więc codziennie organizujemy takie transporty prosto na granicy, formujemy takie kolumny, które mają priorytet przejazdu, dzięki czemu ci potrzebujący mogą szybko trafić na granicę. Po drugiej stronie czekają albo ambulanse polskie, albo specjalistyczne pojazdy, które mogą ich przetransportować. W zależności od ilości potrzebujących te transporty są organizowane. Oprócz tego Malteser International, który udziela pomocy międzynarodowej, jest tu wiele tej pomocy oczywiście. Zakon Maltański z całego świata tę pomóc przesyła. Są też indywidualne transporty medyczne. Ja miałem szczęście przyjechać wczoraj też z takim transportem. To zupełnie oddolna inicjatywa Polaków, którzy zbierali leki i przyjechali do Warszawy, żeby te leki przywieźć na Ukrainę. Ja wraz z moim kolegą Ukraińcem, który wracał walczyć, wzięliśmy busa, wzięliśmy samochód i załadowaliśmy wszystko co się dało i przejechaliśmy przez granicę.
I takich transportów, takiej pomocy jest bardzo dużo pomimo tego, że zcentralizowano tę pomóc w Polsce, ale widzimy, że ta centralizacja nie służy sprawie. Niestety jest tak, że być może sam transport sprawniejszy, ale ta pomóc przychodzi dużo później. Jednak taka oddolna inicjatywa ludzi, którzy sami na własną rękę przekraczali granicę, dużo sprawniej działa. Taka mrówcza praca. Może to nie były wielkie TIR-y wojskowe z transportem medycznym, ale to były busy, to były samochody osobowe, które przyjeżdżały prosto w miejsce, w którym jest potrzeba i te leki natychmiast się pojawiały. Pogranicznicy polscy i ukraińscy pomagali im jak mogli. A teraz wiem, że te transporty gdzieś tam się zatykają na granicy, czekają. Szpitale nie mają leków na czas właśnie przez to, że jest to zcentralizowane. Oprócz tego tutaj udzielana jest pomóc doraźna, czyli osoby, które przyjeżdżają tutaj do Brzuchowic, mogą się przespać, mogą zjeść posiłek. Tu jest miejsce gdzie ci strudzeni ludzie, którzy z całej Ukrainy uciekają, a często jest to kilka dni przejazdu, mogą tu przyjść, mogą odpocząć – mówi Michał Rytel-Przełomiec.
W Domie Pielgrzyma spotkaliśmy też ojca Mykołaja Bilaka z Kościoła prawosławnego Ukrainy.
– Przed dwoma laty w mieście Lwowie z błogosławienia naszych biskupów stworzyliśmy Ekumeniczny Medyczny Komitet Pomocy Społecznej, do którego weszli przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego, Kościoła prawosławnego Ukrainy, Kościoła greckokatolickiego – mówi. – Połączyliśmy się wokół problemów, które powstały w całym świecie w wyniku pandemii covid-19. Zrobiliśmy dużo by pomóc naszym szpitalom, naszym lekarzom i tym ludziom, którzy potrzebowali naszej pomocy. A teraz trwa wojna, rosyjski agresor zaatakował naszą Ukrainę i my znowu, nasze Kościoły stanęliśmy bok o bok by pomóc naszym ludziom. Uchodźcom, którzy najbardziej ucierpieli z rąk agresora rosyjskiego. Pomagamy przede wszystkim nakarmić tych ludzi, nadać leki i opiekę medyczną. Zatrzymamy wroga, bo z nami Bóg i z nami Ukraina. Korzystając z okazji, chcę serdecznie podziękować całemu polskiemu narodowi za tę wielką solidarność i pomoc naszej Ukrainie. Niski pokłon w imieniu Ukraińców, drodzy nasi przyjaciele Polacy.
Konstanty Czawaga
Source: Nowy Kurier Galicyjski