Ostatnio wołyńska miejscowość Samczyki staje się coraz bardziej popularna, jako jedno z centrów turystycznych obwodu chmielnickiego. Wsławiła się dzięki zadziwiająco pięknemu kompleksowi pałacowo-parkowemu z XVIII wieku, który pomimo wojen, rewolucji i komunistycznego wandalizmu cudem zachował się do naszych czasów.
Opowiadając o dawnych miasteczkach i wioskach staramy się przeważnie nie zgłębiać kalejdoskopowych zmian kolejnych włodarzy tych ziem i perypetii związanych z prawem własności. Wątpliwe, aby interesowało się tym szersze grono czytelników. Dziś jednak uczynimy wyjątek i zanurzymy się w głębiny prawa własności I Rzeczypospolitej. Bez tego nie będą zrozumiałe ważne i dość interesujące wydarzenia, o których będzie mowa. Wielu magnatów, aby uchować swoje włości od rozdrobnienia po śmierci poprzedniego dziedzica, starało się uzyskać królewski przywilej „ordynacji”, gdy cały majątek przejmował najstarszy w rodzie spadkobierca, tzw. „majorat”.
Samczyki od początku należały do książąt Ostrogskich. Po bezpotomnej śmierci Janusza Ostrogskiego w 1620 roku ten sławny ród wygasł.
Książę Janusz Ostrogski nie miał prawa do spadku po linii męskiej, ale nie chcąc przekazywać majątku synom brata Aleksandra, z którym był skłócony, utworzył majorat. Zgodnie z testamentem, przekazał prawa do spadku męskiej linii książąt Zasławskich – swoim wnukom, synom córki Jefrosinii (Eufrozyny). Po Zasławskich ordynację przejęli kolejno Lubomirscy i Sanguszkowie.
Po śmierci Ostrogskiego kolejni właściciele Samczyków niestety nie poświęcali ich rozwojowi należytej uwagi. Sytuacja zmieniła się w roku 1715, gdy Aleksander Dominik Lubomirski, korzystając z prawa ordynacji, przekazał prawa do użytkowania Ostrykowców i Samczyków Janowi Samuelowi Chojeckiemu z Mazowsza. W tym czasie miejscowość była praktycznie bezludna. Użytkowanie tych terenów było niepełne, bowiem były one jedynie w dzierżawie, bez prawa własności, jednak Jan Chojecki wzbogacił się na tyle, że w 1725 roku wystawił pałac, co świadczyło o poważnym zamiarze gospodarzenia tu na dłużej. Część tego pałacu zachowała się do dziś. Jest to potężny piętrowy budynek, którego jedyną dekoracją są półokrągłe okna na fasadzie. Pałac z zabudowaniami gospodarskimi przypominał raczej ufortyfikowany zamek. Czasy najazdów tatarskich na szczęście odeszły już do przeszłości, ale był to okres, gdy grasowały tam bandy różnych rabusiów, łasych na cudze mienie. Większość tego majątku została rozebrana na budulec w 1958 roku.
7 grudnia 1753 roku kolejny właściciel ordynacji Janusz Aleksander Sanguszko przeprowadza tragiczną „transakcję kolbuszowską”, według której liczne majątki ordynacji – olbrzymie tereny na Wołyniu – przekazuje różnym osobom, zastrzegając dla siebie dozgonne ich użytkowanie. Według tej transakcji Samczyki, Ostrykowce i jeszcze 30 wiosek przypadły Franciszkowi Ferdynandowi Lubomirskiemu. Transakcja ta nie do końca była zgodna z prawem, co z czasem doprowadziło do licznych wojen sądowych pomiędzy właścicielami terenów dawnej ordynacji Ostrogskich.
Chojeccy, którzy już mocno zasiedli w Samczykach, przekonali Lubomirskich do pozostawienia im ziemi, którą dzierżawili od dawna. Książę Lubomirski w 1766 roku nadaje im przywilej przekazywania tych ziem w spadku kolejnym spadkobiercom. Ze względu jednak na zawiłości transakcji kolbuszowskiej i niepewności w prawie zarządzania tymi gruntami Lubomirski w akcie darowizny zastrzegł, iż w razie jakiejś przeszkody do posiadania tych wsi Chojecki nie będzie miał do darczyńcy żadnych pretensji.
Taki stan nieokreśloności z czasem odegra swoją rolę.
Chojeccy prawdopodobnie dalej władali Samczykami, lecz w latach 1754-1771 syn Jana Chojeckiego, Franciszek Kazimierz, wybudował na swoich terenach klasztor oo. Kongregacji Niepokalanego Poczęcia NMP (marianów). Uczynił tak nie dlatego, że był bardzo pobożny. Znaczną rolę odegrał tu jego młodszy syn Jan Nepomucen, który bardzo przychylnie odnosił się do marianów.
Lubomirskim ten klasztor bardzo się nie spodobał i rozpoczęli z sąsiadami długą wojnę. Ze względu na nieokreślony stan prawny tych terenów w 1782 roku Samczyki zostały wreszcie sądownie przyznane wojewodzie bracławskiemu Stanisławowi Lubomirskiemu, synowi Franciszka Ferdynanda, jednego z najbogatszych magnatów Rzeczypospolitej. Gdzież w tych warunkach nawet bogata szlachta mogła przeciwstawić się takim magnatom?
Lubomirscy gospodarzyli tu niedługo. Pod koniec XVIII wieku pułkownik hajsyński Piotr Czeczel wykupił na terenach starokonstantynowskich kilka wiosek, w tym i Samczyki. Czeczel był właściwie spadkobiercą fundatora samczyńskiego majątku – prawnukiem Jana Chojeckiego i wnukiem Franciszka Chojeckiego i uważał za swój święty obowiązek odzyskać dziedzictwo rodowe.
Jak świadczą współcześni mu, pułkownik Piotr Czeczel, mimo braku wykształcenia, posiadał cięty rozum, zdrowy rozsądek i był znany ze swej pracowitości. Należy zaznaczyć, że ród Czeczelów zgodnie z prawem należałoby nazywać Sudymontami. Pochodzili bowiem z litewskiego rodu szlacheckiego Sudymontów. Czeczele to było ich nieformalne przezwisko, wywodzące się od rodowego majątku Czeczelówki koło Hajsyna.
Zauważmy, że ród Czeczelów pozostawił po sobie nie byle jaki wkład w historii Ukrainy. Warto tu wspomnieć pułkownika Serduckiego pułku Dmytra Czeczelę, który był komendantem Baturyna podczas napadu wojsk moskiewskich na tę hetmańską stolicę. Poległ tam podczas walki. Ród Czeczelów jest jaskrawym przykładem, jak ściśle splecione były między sobą polskie i ruskie rody szlacheckie Rzeczypospolitej.
Wróćmy jednak do naszego spadku. Piotr Czeczel zaczął rozbudowywać przejęty majątek. Stary, ascetyczny budynek z 1725 roku, wystawiony przez jego pradziadka, nie zadowalał go całkowicie. Pan pułkownik miał o wiele szersze i bardziej rozległe plany.
Do budowy nowego reprezentacyjnego pałacu Piotr Czeczel-Sudymont zaprasza najlepszych fachowców swego czasu – znanego polskiego architekta Jakuba Kubickiego, włoskiego rzeźbiarza Giovanniego Battistę Caglano (autora dekoracji pałacu), a uporządkowanie parku wokół pałacu doręcza Irlandczykowi Dionizemu Mc Clairowi.
Dionizy Mc Clair jest postacią nieprzeciętną. Syn skazanego na śmierć przez Brytyjczyków irlandzkiego powstańca z 1777 roku, tzw. Whiteboys’ Revolt, większą część swego życia spędził na Wołyniu i Podolu, tworząc około pięćdziesięciu parkowych kompleksów. Niektóre z nich zachowały się do dziś. Pośród jego dzieł wspaniały park krajobrazowy w Kuryłowcach Murowanych na zamówienie Stanisława Delfina Komara. Mistrz połączył tu drzewa i krzewy z naturalnymi skałami i głazami. Można tu wymienić park wokół pałacu Orłowskich w Malejowcach, słynący ze sztucznego wodospadu.
Park w Samczykach zachwyca wielką liczbą rzadkich i egzotycznych drzew (167 rodzajów drzew i krzewów). Tutaj można zobaczyć tak rzadkie na naszych terenach drzewo korkowe. Wrażenie robi precyzja wysadzania poszczególnych egzemplarzy. Gdy staniemy pośrodku alei, zobaczymy jedynie pierwsze drzewo. Szeregi są tu na tyle równe, że pierwszy pień przesłania wszystkie następne. Unicum parku jest otwarta cieplica „sad w murach” – teren, ogrodzony wysokim parkanem, zakrywającym rośliny przez porywistymi zimnymi wiatrami, tworząc wewnątrz swoisty mikroklimat. Podobno rosły tu kiedyś nawet pomarańcze. Wprawdzie na zimę okrywano je słomą.
Z upodobań architektonicznych właścicieli należy podkreślić zafascynowanie kulturą Wschodu. Najbardziej interesującym wnętrzem jest chyba „gabinet japoński”. Jego ściany zdobią freski w stylu epoki Edo. Chociaż były to swego czasu bardzo modne dekoracje wnętrz szeregu pałaców, dziś jest to jedyny zachowany na Ukrainie egzemplarz tego rodzaju dekoracji. O zafascynowaniu Czeczelów Wschodem świadczyć może też „pawilon chiński”. Interesujący jest nie tylko dla chimerycznego wyglądu zewnętrznego, ale i dla swych rozległych piwnic. Wykorzystywano je kiedyś jako gigantyczną lodówkę – zimą piłowano na rzece bryły lodu i gromadzono je w tych lochach.
Główną dekoracją pałacu są dwa kamienne lwy – wesoły i smutny. Dawniej stały przed bramą wjazdową na teren pałacu, a dziś upiększają pałacowe schody. „Wesoły” spotykał gości, a „Smutny” ich żegnał.
W 1863 roku wybuchło kolejne polskie powstanie antyrosyjskie. Ówczesny właściciel majątku Jakub Czeczel był jego czynnym uczestnikiem. W walce pod Salichą w powiecie starokonstantynowskim ranny dostał się do niewoli i został zakatowany przez Rosjan. Po upadku powstania rząd carski skonfiskował Samczyki na rzecz skarbu państwa i niebawem sprzedał je na aukcji. Później majątek kilkakrotnie zmieniał właścicieli.
Ostatnim właścicielem Samczyków przed rewolucją był Michaił Szestakow – dyrektor zarządzający cukrowniami Tereszczenki i prezes Południowo-Rosyjskiego Towarzystwa zachęty rolnictwa i przemysłu wiejskiego.
W latach po rewolucji pałac znacznie ucierpiał. Eleganckie meble, kobierce, gobeliny, obrazy, biblioteka i inne zbiory zostały rozgrabione i zniszczone. Udało się uratować jedynie niewielką część wyposażenia, które wywieziono do muzeów w Żytomierzu i Kijowie.
Potem w pałacu osiedli proletariusze – założono tu akademik komuny. Nowi mieszkańcy dla zabytku nie mieli żadnego szacunku. Między innymi, wspaniałe dekorowane posadzki rozebrali i wykorzystali jako opał. W piecach zakończyła swój żywot większość książek i resztki mebli. Prawdopodobnie pałac zostałby zniszczony całkowicie, jak większość takich obiektów na Podolu i Wołyniu, ale w 1922 roku zasiedlono tu wykwalifikowanych pracowników gospodarstwa wiejskiego. Za komuny był tu obóz pionierski i sanatorium.
Od 1956 roku na terenach majątku działała chmielnicka państwowa rolnicza stacja badawcza. W 1990 roku w pałacu otwarto muzeum. Rada Ministrów Ukrainy decyzją z dnia 5 sierpnia 1997 roku utworzyła tu Państwowy rezerwat historyczno-kulturalny „Samczyki”.
Nie tylko pałac…
Obok kompleksu pałacowego stoi cerkiew św. Paraskewii. Świątynia i stojąca obok dzwonnica – to wszystko, co pozostało po dawnym zespole klasztornym oo. marianów, z którego powodu Chojeccy stracili majątek. Początkowo była to świątynia katolicka. Stojąca obok dzwonnica posiada rozległe krypty, które wykorzystano jako rodzinny grobowiec Chojeckich. Dzwonnicę zdobiło dawniej 6 dzwonów – najcięższy miał 160 kg.
Przypomnę, że przyczyną procesów sądowych była niechęć Lubomirskich do obecności klasztoru na swoich ziemiach. Gdy odsadzili Samczyki, natychmiast wypędzili stąd zakonników, a kościół przekazali grekokatolikom. W 1837 roku władze carskie przekazały świątynię prawosławnym.
Kolejnym „rodzynkiem” Samczyków jest stary młyn wodny z 1904 roku. Data ta jest wyłożona z cegły na jego fasadzie. Jest to jeden z najstarszych ocalałych młynów wodnych na terenach okręgu chmielnickiego. Ostatnio już nie działa, chociaż ludzie twierdzą, że jego urządzenia nadal są sprawne.
Dmytro Poluchowycz
Tekst ukazał się w nr 21 (385), 16 – 29 listopada 2021
Source: Nowy Kurier Galicyjski