Przeglądając ostatnio internet natrafiłem na zamieszczony w listopadzie zeszłego roku w Waszym piśmie artykuł pt. „Był taki dzień w Drohowyżu”. Lektura tego ciekawego artykułu przyspieszyła zamysł skontaktowania się z redakcją. Muszę jednak zacząć od początku.
Rodzina mojej matki była związana z Kresami i ze Lwowem szczególnie. Moja Babka Konstancja z Łuszczewskich Łubkowska – córka Zofii ze Skarbków Łuszczewskiej oraz później urodzona we Lwowie ciotka Seweryna z Łuszczewskich Romahnowa wielokrotnie opowiadały mi o Lwowie i mieszkającej tam przed wojną rodzinie. Jednak dopiero jak przeszedłem na emeryturę i zacząłem interesować się historią rodziny, a także ją spisywać, poczułem konieczną potrzebę odwiedzenia Lwowa i jego okolic. Udało się to dopiero latem 2019 roku. Wybraliśmy się z żoną, wnukiem i jego żoną na kilkudniową samochodową wycieczkę do Lwowa śladami rodziny. A jakie to ślady:
Pierwszy związany z fundacją hr. Stanisława Skarbka. Otóż w dokumentach fundacji fundator wyznaczył z imienia i nazwiska kolejnych kuratorów, którzy mieli być dozgonni i dziedziczni. Pierwszym był wspomniany w artykule książę Karol Jabłonowski. Ponieważ nie miał on męskich potomków, następnym miał zostać Fryderyk Skarbek (? – 1866) (dziadek mojej babki). Zmarł on jednak przed księciem Jabłonowskim i w związku z tym następny w kolejce był jego syn Henryk ( ? ) dalej Fryderyk (1869–1928) i ostatni Stanisław (1893–1978).
fot. z archiwum autora
Będąc we Lwowie odwiedziliśmy Teatr Skarbkowski. Nie bez trudu udało mi się wejść do holu i zrobić zdjęcie wmurowanego w ścianę medalionu z podobizną fundatora. Następne miejsce to – Cmentarz Łyczakowski. Wiele grobów ze znanymi polskimi nazwiskami. Niestety grobu Skarbków nie udało się nam odnaleźć. Dalej Cmentarz Orląt. Tam bez trudu odnaleźliśmy grób Aleksandra Skarbka syna Henryka (1874–1922). Był to człowiek wielce zasłużony dla Polski i Lwowa. Więcej o nim piszę na portalu „Dzieje.pl”. Warto tam zajrzeć.
Pojechaliśmy także do Drohowyża. Obejrzeliśmy budynek z zewnątrz i jego otoczenie – smutny widok. Byliśmy też w „izbie pamięci” poświęconej fundacji. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na cmentarz – to czarna rozpacz!
Następny związek rodzinny ze Lwowem to Dzieduszyccy. Jak wspomniałem wyżej, swoimi wspomnieniami ze Lwowa dzieliła się ze mną moja ciotka Seweryna z Łuszczewskich Romahnowa. Jej ojcem był brat mojej babki Konrad Łuszczewski, a matką Antonina Dzieduszycka córka Seweryny i Wojciecha Dzieduszyckich. Wojciech Dzieduszycki był znanym działaczem galicyjskim, posłem na sejm w Wiedniu. Konrad Łuszczewski natomiast po ślubie z Antoniną Dzieduszycką przeniósł się do Lwowa i tam pełnił różne funkcje. Był posłem na Sejm I kadencji II RP z ramienia Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego z ziemi brodzkiej, a także prezesem Towarzystwa Gospodarczego we Lwowie oraz dyrektorem Banku Ziemiańskiego. Seweryna, jedna z trzech jego córek skończyła Uniwersytet Lwowski, wyszła za mąż za asystenta Edwarda Romahna. W 1941 roku zostali, jak wielu pracowników Uniwersytetu zaaresztowani przez Niemców i osadzeni na Majdanku, gdzie wuj zginął, a ciocia została przeniesiona do Ravensbruck.Tam doczekała końca wojny. Po wojnie zamieszkała w Poznaniu. Pracowała najpierw jako asystentka profesora Ajdukiewicza (przed wojną profesora Uniwersytetu Lwowskiego), a potem przejęła po nim Katedrę Logiki Matematycznej, uzyskała tytuł profesora i kierowała tą Katedrą do śmierci.
Tak w telegraficznym skrócie przedstawiają się moje rodzinne związki ze Lwowem.
Pobyt tam zainspirował mnie do różnych działań. Pierwsze to – pomysł, aby podobną „Izbę pamięci jak w Drohowyżu zorganizować w gmachu teatru we Lwowie. W tym celu dotarłem do pracownika Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Warszawie, który zajmował się kontaktami z Ukrainą. Obiecał, że podczas najbliższego pobytu na Ukrainie będzie rozmawiał na ten temat. Skończyło się jednak na kilku telefonach, a w ostatnim oświadczył, że gdybym zebrał odpowiednie pieniądze, może udałoby się coś załatwić. Oczywiście takich pieniędzy nie mam.
Potem była pandemia i rok temu napaść Rosji na Wasz Kraj. Do Polski przyjechało dużo uchodźców z Ukrainy. W internecie na YouTube pokazały się ostatnio filmiki poświęcone fundacji hrabiego Stanisława Skarbka. Jeden z nich to zdjęcia i czytany po ukraińsku tekst, a drugi to pokaz slajdów z obszernym pisanym po ukraińsku tekstem. Pomyślałem, że warto by ten tekst przetłumaczyć na język polski, aby więcej rodaków mogło zapoznać się z dziełem Stanisława Skarbka. W tym celu znalazłem wśród uchodźców panią, która zgodziła się przetłumaczyć tekst na polski. Obecnie dopracowujemy to tłumaczenie.
Moim marzeniem byłoby, żeby po zwycięskim zakończeniu wojny z Rosją można byłoby wskrzesić ideę hrabiego Stanisława Skarbka i w Drohowyżu po przeprowadzeniu niezbędnych remontów i adaptacji umieścić ludzi starych, których wojna pozbawiła opieki i dachu nad głową oraz sieroty wojenne, aby tak jak to było w zamyśle fundatora, mogły tam zdobywać zawód. W tym celu można by powołać międzynarodową fundację.
Z poważaniem,
Maciej Ciechomski
ul. Kordiana 21
05-502 Piaseczno
maciejciech@gmail.com
Tekst ukazał się w nr 9 (421), 16 – 29 maja 2022
Source: Nowy Kurier Galicyjski