Polski w rodzinie jako język trzeci

Trójjęzyczności ukraińsko-rosyjsko-polskiej Ukraińców niepolskiego pochodzenia poświęcił swoją monografię adiunkt Instytutu Slawistyki PAN Paweł Łewczuk, z którym rozmawiał Konstanty Czawaga.

Trójjęzyczność ukraińsko-rosyjsko-polska wynikła po II wojnie światowej we Lwowie, Stanisławowie, Drohobyczu, Tarnopolu oraz w okolicznych miasteczkach. Przyczyniły się do tego m.in. transmisje radiowe i programy telewizyjne z Polski, które przez lata można było tam odbierać. Na terenach Ukrainy, które kiedyś znajdowały się pod zaborem rosyjskim, jest to zjawisko nowe. Jak zmieniła się sytuacja polszczyzny w tym kraju po odzyskaniu Niepodległości w 1991 roku?

Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości miejscowi Polacy mogli swobodnie zacząć przyznawać się do swojego pochodzenia, swojej wiary i zaczęli powracać do swoich tradycji. Często słyszałem, że w wielu miastach i miasteczkach, gdzie było chociażby kilkoro osób polskiego pochodzenia, najpierw zaczynała działać parafia, a dopiero potem organizacja polska, czyli tzw. Towarzystwo Kultury Polskiej. Znajomość języka polskiego często była bardzo słaba, w niektórych parafiach można było zobaczyć polskojęzyczne modlitewniki i śpiewniki pisane cyrylicą. Dopiero tradycyjna nauka, często pod okiem nauczyciela z Polski, przynosiła dobre wyniki. Kiedyś na Wołyniu jedna z respondentek powiedziała, że zna odmianę języka polskiego modlitewnikowo-mszalną. Możliwość krótkoterminowych wyjazdów do Polski, konwersacji z innymi osobami doprowadziła do opanowania polszczyzny na wystarczającym do codziennej komunikacji poziomie. Poza tym, zawsze można kilka słów powiedzieć po ukraińsku czy rosyjsku, najczęściej adresat zrozumie treść komunikatu. Moda na język polski pojawiła się kilka lat po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Możliwość studiów w Polsce, lepiej opłacanej pracy uatrakcyjniła polszczyznę nawet dla osób niepolskiego pochodzenia. Współcześnie znajomość języka polskiego jest dużym atutem i szansą na lepszą przyszłość.

Jak można docenić rolę odrodzonych organizacji polskich i struktur Kościoła łacińskiego również duchownych z Polski w poszukiwaniu tożsamości osób pochodzenia polskiego i korzeni polskich? Zresztą Pan doświadczył tego na sobie.

Do kościoła przyprowadziła mnie moja babcia Jadwiga Soniec (z domu Laskowik). To jej zawdzięczam poznanie piękna polskiej kultury. Babcia zawsze była dumna ze swojej polskiej tożsamości, tę dumę chyba odziedziczyłem od niej, szczególnie kiedy wybrałem studia polonistyczne. Kościół w Równem był pierwszym miejscem, gdzie usłyszałem język polski. Z lat dziecięcych najbardziej w mojej pamięci pozostały dwie osoby, mianowicie ks. prałat Władysław Czajka oraz s. Mateusza Nawrocka. Oni pokazali nam, jak wygląda Polska. Pamiętam pierwszy wyjazd do Polski jeszcze w 1999 roku, już wtedy można było zauważyć ogromną różnicę. Pierwotnie w Równem msza była sprawowana tylko po polsku, później wprowadzono dwa języki. Jednak dla mnie msza po polsku ma znaczenie sakralne, nie umiem tego wytłumaczyć, jest to pewnego rodzaju tradycja, której pozostaję wierny. Wracając do rodzinnych stron ogromnie się cieszę, że nadal w parafii pracuje ks. Czajka i s. Mateusza, jest to pewnego rodzaju powrót do dzieciństwa. Natomiast ogólnie mówiąc Kościół katolicki w dużej mierze przyczynił się do powstania lokalnych organizacji polskich. W większości parafii pierwsza siedziba organizacji znajdowała się przy parafii. Pierwszym miejscem, gdzie można było usłyszeć język polski – też był kościół.

Niektórzy na Ukrainie zarzucają duchownym Kościoła rzymskokatolickiego polonizację Ukraińców lub tak zwanych rosyjskojęzycznych mieszkańców tego kraju. Kim się czują rodacy Pana, dla których polski stał się językiem trzecim, a nawet pierwszym, jeżeli chodzi o Ukraińców osiadłych na stale w Polsce?

Misja Kościoła, zapisana w Katechizmie Kościoła Katolickiego, to głoszenie Ewangelii wszystkim narodom bez względu na narodowość. Uważam, że Kościół nigdy nie prowadził polityki polonizacji, ale był otwarty na preferencje językowe wiernych. Migracja do Polski dla osób polskiego pochodzenia staje się szansą na całkowity powrót do polskości, oni chcą, aby uważano ich za Polaków. Pewien ojciec ucznia jednej z krakowskich szkół podstawowych kiedyś powiedział do mnie – Proszę pana, on (jego syn) jest Polak, ukraiński, ale Polak. Natomiast osoby niepolskiego pochodzenia najczęściej pozostają Ukraińcami. Oczywiście Polska ma wpływ na kształtowanie ich poglądów, czasem nawet tożsamościowych, ale zdecydowana większość respondentów, których przebadałem, uważa się za Ukraińców.

Co skłoniło Pana do napisania pracy doktorskiej o trójjęzyczności ukraińsko-rosyjsko-polskiej Ukraińców niepolskiego pochodzenia?

Podczas obrony pracy doktorskiej (wrzesień 2019 roku) na Wydziale Polonistyki UJ, fot. Kacper Średniawa

Na studiach magisterskich wybrałem kierunek nauczanie języka polskiego jako obcego i drugiego w Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie pod wpływem wykładów prof. Bronisławy Ligary i prof. Władysława Miodunki postanowiłem napisać pracę magisterską o bilingwizmie polsko-ukraińskim. Z moich badań wynikało, że ponad 97% informatorów znało język rosyjski, zatem postanowiłem zacząć badać trójjęzyczność. Natomiast pomysł wyboru osób niepolskiego pochodzenia należy do mojego promotora – prof. Władysława Miodunki, który namówił mnie do podjęcia takich badań. Z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że był to trafny wybór, ponieważ wcześniejsi badacze skupiali się na osobach polskiego pochodzenia, natomiast Ukraińcy niepolskiego pochodzenia pozostawali poza kręgiem zainteresowań językoznawczych.

Pomimo funkcjonowania języka rosyjskiego polszczyzna zaczęła powoli przejmować jego rolę jako funkcjonalnie drugiego języka zarówno w Polsce, jak w mniejszym stopniu na Ukrainie. Czym jest spowodowana taka sytuacja?

W badaniach ankietowych pytałem o stosunek emocjonalny do każdego z języków. Około 20% ankietowanych w każdej grupie deklarują negatywny stosunek do języka rosyjskiego, natomiast języka polskiego i języka ukraińskiego nie lubi mniej niż 3% informatorów. Wojna na wschodzie Ukrainy spowodowała nienawiść także do języka rosyjskiego. Natomiast znajomość polszczyzny opłaca się, głównie dlatego, że można znaleźć lepszą pracę, otrzymać kartę rezydenta UE i tak dalej. Osoba znająca język polski lepiej się czuje w Polsce. Natomiast znajomość polskiego na Ukrainie otwiera możliwości współpracy z Polakami, możliwość załatwiania swoich interesów. Wpisana w CV znajomość polszczyzny czyni kandydata bardziej atrakcyjnym dla pracodawcy, co daje lepszą pozycję na starcie. Obecna sytuacja polityczna na Ukrainie jest szansą dla języka polskiego, który może stać się językiem najczęściej używanym po języku ukraińskim.

Jest to całkiem naturalne, że przyłączając się do trójjęzyczności ci ludzie okazują się między „rosyjskim światem” a kulturą polską i cywilizacją zachodnią. Jak to się wszystko układa? Które kategorie osób najbardziej kultywują trójjęzyczność w rodzinach?

Myślę, że większość Ukraińców w Polsce wybierając ten kraj zrezygnowała z kontaktu z „rosyjskim światem”, chociaż niektórzy badani zwracają uwagę, że czasami ich znajomi rezygnują z języka ukraińskiego i zaczynają posługiwać się rosyjskim. To jest dość skomplikowany problem. Rodziny, które przyjechały do Polski już z dziećmi najczęściej są trójjęzyczne, natomiast w rodzinach, gdzie dziecko urodziło się już w Polsce dominują dwa języki – polski i pierwszy język rodziców, chociaż długotrwały bilingwizm ukraińsko-rosyjski pozostawia ślad, szczególnie w słownictwie i gramatyce.

Wśród badanych na Ukrainie można usłyszeć, że Polska to Europa, do której Ukraina dąży. Zatem dla tych osób to jest zmiana kierunku myślenia. Pamiętam komentarz jednej z respondentek – język rosyjski nie jest moim własnym wyborem, ale moim językiem pierwszym; trudno przestać go używać.

Czy nowa społeczność trójjęzyczna z Ukrainy tworzy jakieś swoje odrębne środowisko w Polsce?

W poszczególnych miastach działają organizacje ukraińskie – Dom Ukraiński w Warszawie czy Fundacja Zustricz w Krakowie. Prowadzą działalność podobną do polskich organizacji na Ukrainie. Myślę, że w przyszłości takich organizacji będzie więcej. Ukraińcy zaczynają jednoczyć się w Polsce, dzielić się swoimi problemami, ale również wykorzystywać znajomości z rodakami w celu załatwienia różnych interesów.

Jak trójjęzyczność ukraińsko-rosyjsko-polską można wykorzystać w relacjach polsko-ukraińskich, w poszukiwaniu pracy w różnych dziedzinach w Polsce i na Ukrainie?

Jak już wcześniej wspominałem – znajomość każdego kolejnego języka to dodatkowy atut w poszukiwaniu i znalezieniu lepszej pracy. Przed pandemią można było znaleźć ogłoszenia pracy dla osób ze znajomością ukraińskiego i/lub rosyjskiego. Natomiast na Ukrainie dużo osób chciałoby uczyć się języka polskiego – w każdym razie nie słyszałem, żeby poloniści na Ukrainie byli bezrobotni. W Polsce Ukraińcy są także największą grupą uczących się języka polskiego i ubiegających się o urzędowe poświadczenie jego znajomości.

Trójjęzyczna rodzina Demianczuków, którzy pochodzą z Wołynia, a obecnie mieszkają w Krakowie, fot. Kacper Średniawa

Jak trójjęzyczność ukraińsko-rosyjsko-polska układa się w realizację polityki językowej Rady Europy, również jaką ma Pan wizję trójjęzyczności ukraińsko-rosyjsko-polskiej w przyszłości?

Polityka językowa Rady Europy zakłada, że obywatel Europy powinien znać trzy języki, mianowicie swój i dwa języki obce. Nasza trójjęzyczność wpisuje się w tę formułę, ponieważ Ukraińcy uczą się polskiego, chcą pracować w Polsce i współpracować z Polakami, natomiast dwa pozostałe języki, szczególnie język rosyjski może być wykorzystywany do kontaktów z innymi grupami narodowościowymi. Szczególnie jest to widoczne w Polsce, kiedy w kontaktach z osobami z byłego ZSRR często wybierany jest język rosyjski. Z drugiej strony Rada Europy zachęca do uczenia się języków obcych przez całe życie i na różnych poziomach, zatem uczenie się polszczyzny nawet na poziomie podstawowym zawsze może się przydać każdemu.

Moim zdaniem, trójjęzyczność na Ukrainie będzie się rozwijać, ponieważ dużo Ukraińców myśli o studiach i pracy w Polsce lub nawet osiedleniu się. Być może znajomość języka rosyjskiego będzie gorsza, ale to w dużej mierze zależy od polityki językowej Ukrainy. Natomiast w Polsce, szczególnie w najmłodszej generacji migrantów, którzy już urodzili się tutaj, widzę zagrożenie dla języków wschodniosłowiańskich. Języka polskiego z pewnością nauczą się w szkole, natomiast bardzo mnie niepokoi umiejętność czytania i pisania po ukraińsku i po rosyjsku. Jest to zadanie dla konsulatów Ukrainy w Polsce i dla samych Ukraińców. Mam nadzieję, że za kilka lat powtórzę swoje badania, jednak obawiam się że znajomość kodu pisanego może być zupełnie inna.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Konstanty Czawaga

Tekst ukazał się w nr 8 (372), 30 kwietnia – 13 maja 2021

Source: Nowy Kurier Galicyjski