Prześladowani za własne poglądy polityczne Białorusini, którzy obecnie przebywają we Lwowie, obchodzili Dzień Wolności Białorusi. Jest to święto nieuznawane przez oficjalne władze.
Akcja najpierw planowana była na lwowskim rynku, ale z powodu obostrzeń pandemicznych wprowadzonych w mieście Białorusini spotkali się na mszy świętej w cerkwi św. Michała. Około 30 osób trzymając historyczne biało-czerwono-białe flagi modliło się za wolną Białoruś podczas nabożeństwa z udziałem księdza greckokatolickiego pochodzącego z Białorusi.
Dyrektor Białoruskiego Centrum Kryzysowego we Lwowie Aleksei Franckiewicz podkreślił, że reżim Łukaszenki boi się obchodów Dnia Wolności. – Za otwarte świętowanie niepodległości Białorusi, pokazywanie zakazanej symboliki ludzie są prześladowani, wsadzani do więzień, bici i kaleczeni – zaznaczył.
Dyrektor centrum dodał, że wczoraj i dzisiaj na Białorusi miały miejsce kolejne masowe prześladowania i rewizje, także działaczy i dziennikarzy polskich. – Ludzie, którzy mówią prawdę, na Białorusi stanowią zagrożenie dla tego nielegalnego rządu. Dlatego próbują ich albo wyrzucić z kraju albo wsadzić do więzienia – podsumował.
– Jestem tutaj, bo nie mogę być w Mińsku. Gdybym mogła być tam, bylibyśmy teraz razem na ulicach stolicy. Chcę, aby wszyscy dowiedzieli się, że protesty na Białorusi nadal trwają. Każdego dnia dostaję informacje o zatrzymaniach i prześladowaniach moich przyjaciół i znajomych – powiedziała Alina Rutina, obywatelka Białorusi.
Skromne świętowanie kontynuowane było w siedzibie Białoruskiego Centrum Kryzysowego.
Eugeniusz Sało
Source: Nowy Kurier Galicyjski