Nie żyje Władysława Dobosiewicz

9 grudnia w wieku 82 lat odeszła Władysława Dobosiewicz, Polka mieszkająca w Iwano-Frankiwsku, dawnym Stanisławie oraz aktywna działaczka Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego. To była wyjątkowa kobieta, znana w Stanisławowie jako Pani Władzia. Zawsze pozytywnie nastawiona do życia i do ludzi, zostawiła niezatarte ślady w sercach tych, którzy mieli zaszczyt ją poznać.

Władysława Dobosiewicz urodziła się w 1941 roku w Kijowie. Jej ojciec, architekt samolotów, został rozstrzelany podczas II wojny światowej. W 1943 roku Władysława Dobosiewicz wraz z matką została wywieziona do wówczas niemieckiego miasta Ober Lomna (Lomna Górna), gdzie jej matka pracowała u rodziny Bauerów. Do Stanisławowa wróciły w 1946 roku.

Młoda Władzia rozpoczęła naukę w polskiej szkole im. Adama Mickiewicza. W Stanisławowie też poszła do pierwszej komunii świętej w Kolegiacie Najświętszej Marii Panny. Jednak jej ulubionym miejscem, jak dla większości mieszkających w dawnym Stanisławowie Polaków, był plac Mickiewicza. Tam spędzała wagary oraz spotykała się z koleżankami, by uczcić polskie święta narodowe.

Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku stało się drugim domem Pani Władzi. To właśnie tam oddawała się pracy społecznej i kulturalnej. Aktywnie uczestniczyła w konferencjach, warsztatach, scenkach teatralnych i śpiewała w chórze. Nawet w podeszłym wieku, angażowała się w pomoc dla osób starszych i bardziej potrzebujących.

https://platform.twitter.com/widgets.js

Pani Władzia, zawsze uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii, była dla młodych ludzi przykładem do naśladowania. Zawsze służyła radą i wsparciem. Nie bała się trudności i była otwarta na nowe doświadczenia. W wieku ponad 70 lat opanowała świat Internetu i mediów społecznościowych. A jej życiowym mottem było „nie rób nikomu nic złego”.




fot. archiwum CKPiDE

Pani Władzia ciężko przeżywała wybuch wojny na Ukrainie. To była już druga wojna, którą doświadczyła w swoim życiu. W jednym z wywiadów dla Kuriera Galicyjskiego powiedziała: „Puszczam to wszystko przez siebie. Jak mówią słowo Mariupol, od razu płaczę. Tyle tam ludzi zginęło, przede wszystkim dzieci…”.

Jednak mimo ciężkich przeżyć, które trafiły na los Polki, Pani Władzia do końca swoich dni pozostawała człowiekiem wielkiego serca.

Karina Wysoczańska

Obejrzyj materiały wideo:

Powojenny obraz Stanisławowa

Rozmowa z Władysławą Dobosiewicz

 

Source: Nowy Kurier Galicyjski