Nasza przedwojenna Ojczyzna

Zaraza, głód, wojna i brak granic aż wreszcie wielki sukces

Gdy polskie państwo powstało w 1918 roku, od razu na swej drodze spotkało plagi wymienione w tytule. Trzeba mieć wyjątkowego pecha by tak rozpoczynać niepodległość wymarzoną i oczekiwaną od 123 lat. Ten nieszczęśliwy początek w podręcznikach historycznych był zawsze pomniejszany lub nawet przemilczany, jakby miał być wstydliwy i niegodny odnotowania wobec wydarzeń chlubnych jakimi były zwycięstwa Legionów, negocjacje wersalskie i wielki heroizm narodu w roku 1920.

Przezwyciężenie plag zarazy i głodu, z dzisiejszego punktu widzenia, było osiągnięciem godnym uwagi i w historii narodu wartym odnotowania na należnym mu miejscu. Bez wiedzy i docenienia trudności, jakie nasz naród musiał pokonać na początku istnienia II Rzeczypospolitej, nie sposób docenić dalszych osiągnięć. Trzeba sobie zdawać sprawę, że powstanie niepodległej Polski, to nie tylko wydarzenia, w których wielcy i zacni patrioci tworzyli kolejne rządy i podejmowali ważne decyzje, ale że w tym czasie naród żył w biedzie i wielkim niedostatku, o czym zwykle już mało się pisze.

Po ogłoszeniu niepodległości Polski wkrótce zaczęła się u nas epidemia grypy zwanej hiszpanką. ZARAZA ta przywleczona do Europy z Ameryki rozszalała się korzystając z osłabienia organizmów milionów ludzi przez wojenne trudności aprowizacyjne. Ludność w tamtych czasach była oswojona ze zjawiskiem epidemii, gdyż masowe zachorowania na tyfus czy cholerę występowały często. Natomiast nowa bardzo silna grypa zaatakowała organizmy ludności nie mającej antyciał dających im wystarczającą odporność na zakażenia nowym wirusem. W tamtych czasach nie istniała służba sanitarno-epidemiologiczna, nie prowadzono rejestrów zachorowań, więc obecnie trudno jest określić dokładnie, ilu ludzi uśmierciła hiszpanka. Uważa się, że na świecie grypa ta zabiła co najmniej 50 milionów ludzi. Na podstawie nekrologów analitycy ustalili, że ofiarami tej choroby byli głównie ludzie młodzi w wieku 20 do 40 lat. Lekarze zaskoczeni pojawieniem się nieznanej choroby nie wiedzieli jak jej przeciwdziałać. Szpitale były przepełnione zamożniejszymi chorymi, a biedota marła na swoich domowych legowiskach.

Kraj zniszczony wojną, ludność zdziesiątkowana działaniami wojennymi, wielu mieszkało w ziemiankach lub tułało się bez domu, który spłonął w czasie wojny, a tu epidemia nieznanej choroby zbiera śmiertelne żniwo wśród młodych ludzi. Jak w tej sytuacji rozpocząć odbudowę niepodległej, odzyskanej Ojczyzny? Czy zdajemy sobie sprawę przed jakimi poważnymi problemami stawał nowo utworzony rząd, wojewodowie, działacze społeczni, dowódcy wojskowi, lekarze i ludzie odpowiedzialni za wskrzeszenie kraju?

W Polsce po uśmierceniu około ćwierć miliona ludzi, grypa wygasła dopiero na wiosnę 1920 roku. Równocześnie właśnie wtedy ludności doskwierał GŁÓD. Nasz kraj zniszczony wieloletnią wojną nie był w stanie wyżywić swych obywateli. Do pracy na roli brakowało około pół miliona ludzi, którzy zginęli na wojnie, brakowało koni do robót polowych, gdyż masowo zasiliły różne armie, nie było bydła i trzody, którą wybito dla wykarmienia milionów żołnierzy w czasie działań wojennych. Zrujnowana wieś polska nie była w stanie zapobiec głodowi.

W Polsce w tamtych latach wystąpiły też ogromne upały. W roku 1921 np. w lipcu w Kaliszu odnotowano 400 C, zaś susza spowodowała bardzo słabe zbiory, co przyczyniło się do ogromnego wzrostu cen żywności. Miliony ludzi przymierały głodem i sytuacja zmierzała w bardzo złym kierunku, a najdotkliwiej odczuwała to biedota. Zaczęto popularyzować hasło „Podziel się jeżeli masz co jeść” i rzeczywiście zjawiła się pomoc, ale nie krajowa, a z USA, gdzie tamtejsza organizacja charytatywna ARA, działając pod kierunkiem prezydenta USA Herberta Hoovera (1914–1919) przysłała do Polski ogromną ilość żywności. Uważa się, że ta skuteczna pomoc dodała Polsce sił do dźwignięcia się. Z pomocy skorzystała wielka liczba głodnej ludności. Wtedy Amerykanie wydali w Polsce aż pół miliarda posiłków, a jednym z wielu dzieci, jakie ta pomoc objęła, była Mama autora tego tekstu, wówczas 14 letnia uczennica.

Niestety, jakby nieszczęść było mało, los sprawił, że ze wschodu ruszyła zbrojna nawałnica i trzeba było jej stawić czoła, zamiast odbudowywać kraj. WOJNA POLSKO-BOLSZEWICKA pochłonęła nowe wydatki, nowe straty wśród ludności i doprowadziła wielu ludzi do skrajnej nędzy.

Trzeba pamiętać, że niedawno zakończyła się I wojna światowa, która trwała ponad cztery lata i potwornie przeorała nasz kraj. Przeszły po nim wojska rosyjskie, niemieckie i austriackie. Nawały ognia artyleryjskiego obracały w zgliszcza wsie i miasteczka, nie oszczędzając naszej ludności, bo tego wymagał interes któregoś z obcych mocarstw. Aby w ręce przeciwnika nie dostały się istniejące u nas zakłady przemysłowe, wywożono z nich maszyny, a budynki burzono. W czasie działań wojennych zrujnowano setki tysięcy domostw mieszkalnych, zburzono lub spalono tysiące szkół i świątyń różnych wyznań, wiele dróg i torów kolejowych zdewastowano, a tysiące mostów wysadzono w powietrze. Nikt nie oszczędzał kraju, który dla każdej armii był jedynie źródłem jej zaopatrzenia we wszystko, co w danej chwili można było zrabować.

Gdy odzyskaliśmy upragnioną wolność i niepodległość, okazało się, że odzyskaliśmy też gospodarcze rumowisko. Równocześnie nowa wojna poderwała do obrony setki tysięcy młodych ludzi i wysłała do walki z kiepskim wyposażeniem. Zamiast odbudowywać kraj, młodzież walczyła na wschodzie, w Wielkopolsce, na Śląsku w trzech powstaniach w 1919, 20 i 21 roku. Jak kraj odbudowywać, gdy wszystkie środki i siły ludzkie muszą być użyte do działań militarnych, a ponadto jest BRAK USTALONYCH GRANIC PAŃSTWA?

Wtedy przebieg granic zupełnie nie był pewny. Obecnie trudno jest zrozumieć, że w listopadzie 1918 roku powstało polskie państwo niepodległe, bez określonych granic. Znana warszawska firma wydawnicza M. Arct drukowała mapy obejmujące obszar od Smoleńska po Berlin, ale bez granic między państwami. Mimo to, mapa świetnie się sprzedawała, gdyż Polacy kupowali ją, by pomarzyć o swej ojczyźnie, fantazjując na temat jej rozległości. Przez ponad dwa lata w szkołach uczono dzieci, że Polska leży między Karpatami, a Bałtykiem i między Dnieprem, a zachodnim krańcem Wielkopolski. Równocześnie trwały nie tylko zmagania zbrojne, ale i negocjacje dyplomatyczne. Trwały one aż do czasu ustalenia granicy wschodniej w marcu 1921 roku w ramach traktatu ryskiego zawartego z Rosją bolszewicką. Wielu ludzi było zawiedzionych, że ustalone granice nie obejmują ziem wysuniętych daleko na wschód, gdzie wyspowo, wśród obcej ludności, niegdyś osiadły ich polskie rodziny. Tysiące ludzi ewakuowało się z tamtych ziem lub uchodziło przed bolszewikami, by osiąść w centralnej Polsce.

Mówi się, że Polska dźwignęła się w dwudziestoleciu międzywojennym, a prawdą jest, że było to zaledwie osiemnastolecie 1921–1939, gdyż lata 1919–1920 musiały być poświęcone pokonaniu wielu wewnętrznych i zewnętrznych przeciwności. Dzięki temu niepodległość została zachowana i to było najważniejsze! Znaleźli się ludzie wielkiej odwagi, męstwa i honoru, którzy wyprowadzili Polskę z okropnej, prawie beznadziejnej sytuacji i przystąpili do odbudowy dopiero w roku 1921, dokonując cudu gospodarczego zaledwie w 18 lat. Czy ludzie ci znaleźli zrozumienie i zasłużoną chwałę za swój heroizm?

Bohdan Łyp

Tekst ukazał się w nr 7 (395), 13 – 28 kwietnia 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski