Moc broni muzycznej

Wybitne zespoły muzyczne, orkiestry i soliści z całego świata aktywnie potępiają inwazję Rosji na Ukrainę. To są swoiste muzyczne grupy taktyczne, które mową sztuki mobilizują cywilizowaną ludzkość do walki z hordą barbarzyńców. Jednym z takich hitów bojowych stał się clip wideo z utworem „Child in Time” / „Arkan”, który powstał w Lublinie.

– Projekt lubelskiego środowiska muzycznego na rzecz Ukrainy – Czas Ukrainy ’22 / Час України ’22 – Child in Time / Aркан – nie mógł powstać bez stałej współpracy mieszkańców Lublina z kolegami zza wschodniej granicy – powiedział dziennikarzowi Kuriera Galicyjskiego Roman Kabaczij, znany na Ukrainie dziennikarz, medioznawca, historyk i komentator spraw polsko-ukraińskich. – Miasto stale przyjmowało wykonawców różnych gatunków muzyki na festiwalach „Inne Brzmienia”, „Ukraina w centrum Lublina”, „Najstarsze Pieśni Europy”, „Mikołajki Folkowe”. Organizatorzy tego ostatniego – Orkiestra Św. Mikołaja – często czerpią z bogactwa folkloru muzycznego ukraińskich grup etnograficznych Karpat – Bojków, Łemków, Hucułów. Są też albumy Orkiestry Św. Mikołaja, oparte na tych czy innych tradycjach. Projekt Czas Ukrainy `22… zawiera melodię huculskiego tańca arkan, który grupa nagrała we współpracy z kapelą Romana Kumłyka z Werchowyny na Huculszczyźnie. Lider Orkiestry Św. Mikołaja Bogdan Bracha opowiedział mi o tym i o innych „ukraińskich” aspektach pracy zespołu w wywiadzie dla portalu LB.ua.

Inicjatorem projektu jest dr Mariusz Zajączkowski, wieloletni pracownik Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Obszar jego prac badawczych w pewnym stopniu pokrywał się z badaniami dr. Romana Kabaczija. Obu naukowców łączy też wieloletnia przyjaźń i współpraca. Tym razem Roman Kabaczij pomógł polskiemu koledze w poszukiwaniach zdjęć autorskich z miejsc tragedii na Ukrainie, ażeby zobaczył je cały świat.




W wywiadzie dla Nowego Kuriera Galicyjskiego dr Mariusz Zajączkowski powiedział:

– Od wielu lat jako historyk, politolog i pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN w Warszawie zajmuję się tematyką ukraińską, w tym m.in. relacjami polsko-ukraińskimi w latach czterdziestych XX wieku. W tym czasie zarówno w celach zawodowych jak i prywatnych odwiedzałem Ukrainę, gdzie mam grono przyjaciół i znajomych. Wędrowałem po Czarnohorze, byłem uczestnikiem festiwalu rockowego w miejscowości Sławsko w Bieszczadach Wschodnich, odwiedziłem Krym, a jako stały uczestnik obrad Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków miałem możliwość zobaczenia m.in. miasta Czerkasy i jego okolic, w tym miejsc związanych ze wspólną historią Polaków i Ukraińców tj. Czehrynia czy Subotowa. Najczęściej jednak bywałem w Kijowie i we Lwowie. Ogromny sentyment mam do Buczy i jej mieszkańców, którzy gościli mnie co najmniej kilka razy, gdzie zostawiłem cząstkę siebie. Tak, do tej samej Buczy, która jest dzisiaj znana całemu cywilizowanemu światu ze zbrodni popełnionych po 24 lutego 2022 r. na ludności ukraińskiej przez żołnierzy rosyjskich. Do Buczy, w której do 2019 r. mieszkał mój ukraiński brat. Tak bowiem mogę napisać o Romanie Kabacziju, którego poznałem wiosną 2006 r. w moim rodzinnym Lublinie podczas jednej z audycji radiowych poświęconych złożonym dwudziestowiecznym relacjom polsko-ukraińskim. Od tamtej pory przyjaźnimy się. Jesienią 2007 r. Roman był gościem na moim ślubie i weselu w Lublinie, 12 lat później ja byłem gościem na jego ślubie i weselu w Kijowie.

Od dawna śledzę również wydarzenia polityczne w Ukrainie związane m.in. z Pomarańczową Rewolucją, Majdanem i Rewolucją Godności, rosyjską aneksją Krymu i części Donbasu oraz toczącymi się tam od ośmiu lat działaniami zbrojnymi przeciwko prorosyjskim separatystom, a teraz z rosyjsko-ukraińską wojną w pełnym wymiarze. Dlatego też z niepokojem obserwowałem wypadki z ostatnich miesięcy i tygodni rozgrywające się wokół Ukrainy. Przeczuwałem, że dojdzie do czegoś złego. O agresji Rosji na Ukrainę dowiedziałem się od mojego przyjaciela z ławy szkolnej, pułkownika WP, który poinformował mnie o tym fakcie wiadomością przesłaną via Messenger kilka minut przed piątą raną 24 lutego 2022 r. Odczytałem ją dopiero po dwóch godzinach.

Pierwszą reakcją, choć może to zabrzmi zdumiewająco, była chyba ulga, że się zaczęło, że minął czas wyczekiwania w ogromnym napięciu na to, co wydawało się raczej nieuniknione. Aczkolwiek zaskoczyła mnie skala rosyjskiego uderzenia. Była również złość, smutek, niekiedy nagła rozpacz, połączone z bezsilnością wobec zaistniałych okoliczności. Pojawiła się też ogromna obawa o los ukraińskich przyjaciół i znajomych, kiedy dotarło do mnie, że to nie tylko konflikt na Donbasie, ale że ataki rakietowe mają miejsce na obszarze całej Ukrainy, dotykają nie tylko Kijowa, Charkowa, ale także Łucka czy Iwano-Frankiwska (dawnego Stanisławowa), położonych w zachodniej części kraju. Od pierwszych chwil tej wojny próbowałem dodzwonić się do moich przyjaciół i znajomych w Kijowie, aby dowiedzieć się w jakim znajdują się położeniu i czy są w miarę bezpieczni, w jaki sposób można im pomóc. W tych pierwszych godzinach brakowało składnych myśli, zdań, właściwych słów do opisania tego co czuję, co chcę im powiedzieć. Niezwykle trudno było odnaleźć się w nowej rzeczywistości, tak dalekiej i zarazem tak bliskiej, będąc myślami tam i jednocześnie żyjąc w świecie równoległym tutaj, w Lublinie, oddalonym od obszaru objętego wojną jedynie o niespełna 100 km w linii prostej.

I właśnie wtedy, a dokładnie o poranku 25 lutego 2022 r., zainspirowany postem wokalisty legendarnej brytyjskiej grupy hardrockowej Deep Purple Iana Gillana, który w związku z agresją rosyjską na Ukrainę zamieścił w cyberprzestrzeni tekst utworu Child in Time z albumu In Rock (1970), narodził się pomysł wsparcia moralnego dla Ukrainy. Swoistego protestu wobec wojny pod postacią projektu muzycznego i nagrania we współpracy z lubelskimi muzykami rockowymi i folkowymi własnej wersji antywojennego hymnu Child in Time, nawiasem mówiąc mojego ulubionego utworu Deep Purple, z wplecionymi weń elementami ukraińskiej muzyki ludowej. Ostatecznie okazały się nimi być motywy męskiego tańca pochodzącego z Huculszczyzny (tańca opryszków / zbójników z Karpat Wschodnich) – Aркан.

Moim pragnieniem było, aby nasz utwór dotarł przede wszystkim na Ukrainę, ponieważ powstał z myślą o naszych ukraińskich braciach i siostrach, którzy bohatersko bronią swojej Ojczyzny, ale też i naszej wolności w obliczu wspólnego zagrożenia ze strony autorytarnej Rosji i jej imperialnych apetytów. Pragnąłem, aby utwór ten stanowił dla nich choćby minimalne wsparcie. Nadzieję na rychłe zakończenie wojny, która jest przepełniona bezmiarem bólu, cierpienia, koszmaru i okropności, na lepszą przyszłość, aby stał się gestem oddolnej solidarności artystów z Lublina z sąsiednią Ukrainą.

Mam świadomość, że sztuka to groźna broń, także w nowoczesnej wojnie informacyjnej. Muzyka i film w połączeniu z sugestywnymi obrazami wojny, wypływające z nich emocje i jednoznaczny, antywojenny przekaz, stanowią co najmniej kłopot dla rosyjskiego agresora, który manipuluje przekazem medialnym o celach, przebiegu i skutkach wywołanej przez siebie wojny napastniczej. A jednocześnie ta sama sztuka, jak się wydaje, spełnia rolę wsparcia, dodaje otuchy i motywacji do trwania w słusznej sprawie. Ponadto dowodzi, że Ukraińcy nie są pozostawieni sami sobie w tej walce, że są ludzie w Europie i na świecie, którzy o nich myślą i są gotowi spieszyć im z pomocą na różne sposoby.

W mojej ocenie nie istnieje obecnie dla Polski zagrożenie bezpośrednim atakiem rosyjskim, choćby dlatego, że Polska jest członkiem NATO i UE. Niemniej, czy tego chcemy czy nie, obywatele III RP stali się pośrednio uczestnikami wojny, która toczy się w najbliższym sąsiedztwie, za opłotkami. Natomiast bezpośrednimi jej uczestnikami są ukraińscy obywatele polskiej narodowości. To przez Polskę i z Polski bowiem płynie do Ukrainy szeroki strumień pomocy wojskowej w postaci broni, amunicji, ekwipunku i paliw, jak również pomocy humanitarnej do zniszczonych ukraińskich miast i osiedli na wschodzie i południu kraju. Do Polski dotarła ponad połowa wszystkich uchodźców wojennych z Ukrainy, a wraz z nimi ich traumatyczne doświadczenia. Polskie społeczeństwo, po 24 lutego, okazało im szeroką, serdeczną i bezinteresowną pomoc. Muzycy projektu, każdy na swój sposób, angażowali się w pomoc materialną dla uchodźców. Znając język ukraiński oferowałem swoją pomoc również jako tłumacz m.in. dla lokalnych władz samorządowych w kontaktach z ukraińskimi kobietami i dziećmi z Zaporoża, które znalazły schronienie w okolicy Lublina, gdzie obecnie mieszkam.

Z pewnością jest bardzo wielu wolontariuszy w Lublinie i w kraju, którzy zrobili znacznie więcej ode mnie, ale każdy pomaga najlepiej jak potrafi. Dlatego też powstał projekt, który ostatecznie nazwałem Czas Ukrainy ’22 / Час України ’22 – Child in Time / Aркан. Nie byłoby go, gdyby nie wydatne wsparcie lubelskich artystów. Osób, które w większości znałem z dawnych lat, z czasów, kiedy udzielałem się aktywnie na scenie jako wokalista paru lubelskich grup tworzących muzykę heavymetalową, hardrockową, a nawet art-rockową. Ludzi dobrej woli, którzy bez chwili wahania wyrazili chęć wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu. To dzięki nim między 25 lutego a 28 marca 2022 r. powstał i został zarejestrowany w Bracia Studio – Adam Drath w Lublinie utwór Child in Time / Aркан. 29 marca miał on swoją prapremierę na antenie Radio Lublin, natomiast 1 kwietnia na kanale YouTube miała miejsce premiera clipu, na który oprócz muzyków pracował cały sztab ludzi, począwszy od polskich i ukraińskich dziennikarzy i fotoreporterów, przez realizatora i montażystę clipu, po miłośników Ukrainy i wędrówek górskich krętymi ścieżkami Karpat Wschodnich. Wiem, że lubelski projekt muzyczny dla Ukrainy znalazł oddźwięk w Kijowie, Lwowie, Iwano-Frankiwsku, a nawet w Chersoniu znajdującym się obecnie pod tymczasową okupacją rosyjską. Bardzo mnie to cieszy i jednocześnie wzrusza, bo chyba udało się uczynić coś ważnego w stosunkowo krótkim czasie.

Ze swojej strony oraz w imieniu muzyków biorących udział w projekcie Czas Ukrainy ’22…, bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich Czytelników Nowego Kuriera Galicyjskiego i jednocześnie dziękuję Redakcji pisma za zainteresowanie lubelską inicjatywą muzyczną dla Ukrainy. Korzystając z okazji pragnę również złożyć Najserdeczniejsze Życzenia Zdrowych i przede wszystkim Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy.

Konstanty Czawaga

Tekst ukazał się w nr 7 (395), 13 – 28 kwietnia 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski