W wyniku rosyjskiego ostrzału rakietowego Lwowa zginęło 7 osób, a 11 zostało rannych, w tym jedno dziecko. Większość zabitych i rannych to pracownicy warsztatu samochodowego, w który trafił jeden z pocisków – poinformowały władze miasta i obwodu lwowskiego.
Trzy rakiety trafiły w obiekty infrastruktury wojskowej, czwarty trafił w warsztat naprawy samochodów. Pociski wystrzelono z regionu kaspijskiego. Zostały uszkodzone także inne budynki mieszkalne, a w jednej z miejskich szkół wypadły okna.
Po wybuchach we Lwowie swoimi wrażeniami podzielili się mieszkańcy i goście miasta.
– Obecnie mieszkam we Lwowie w tej dzielnicy miasta, gdzie były dzisiejsze wybuchy. Więc bardzo dobrze je słyszałam. Okazuje się, że wojna może dopaść nas wszędzie, nawet we Lwowie, który wydawał się dowoli bezpiecznym miastem – powiedziała Wiktoria Maksymowa, mieszkanka Kijowa.
– To straszne, że giną prości mieszkańcy. Nie chcemy tej wojny. Widzimy sami co rosjanie wyrabiają i strzelają po zwykłych budynkach. Nie wiemy co będzie dalej. Chcemy pokojowego nieba nad głowami – zaznaczył Mychajło Pełych, mieszkaniec Lwowa.
– Myślałam, że Lwów jest bezpiecznym miastem. Okazało się, że od dzisiaj już nie jest. Słyszałam wybuchy. Mieszkam na trzecim piętrze i najpierw pomyślałam, że to sąsiedzi uderzyli drzwiami, ale okazało się, że nie. Pobiegliśmy w schron i tam siedzieliśmy dopóki się nie skończyło wszystko. To straszne, szczególnie boję się za moje dzieci – podsumowała Julia Naherniuk, mieszkanka Marjinki, obwód doniecki.
Władze miasta i obwodu lwowskiego poinformowały, że podczas drugiego porannego alarmu rosyjskie pociski ponownie leciały w kierunku Lwowa. Zostały jednak zestrzelone przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Obecnie alarmy przeciwlotnicze zawyły jednocześnie we wszystkich regionach Ukrainy, w tym także i we Lwowie.
Anna Gordijewska
Source: Nowy Kurier Galicyjski