Międzynarodowa konferencja „Wojna w Ukrainie i jej społeczne, psychologiczne oraz polityczne konsekwencje”

W Krasiczynie odbyła się konferencja poświęcona wojnie w Ukrainie i jej społecznym oraz psychologicznym i politycznym konsekwencjom. Cel konferencji był projektem badawczym, który pozwolił nakreślić ważne pytania i hipotezy badawcze, a także zdobyć wiedzę o aspektach operacji wojskowych prowadzonych przez Rosję z interdyscyplinarnego punktu widzenia. Naukowcy z Polski i Ukrainy wnieśli swój wkład w kształtowanie wiedzy o wojnie i jej skutkach w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.




Udział ukraińskich badaczy w spotkaniu był wyrazem solidarności i pomocy naukowcom, którzy zajmują się skutkami wojny na Ukrainie. Organizatorami międzynarodowej konferencji był Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, Instytut Dziennikarstwa i Stosunków Międzynarodowych oraz Interdyscyplinarne Laboratorium Badań Wojny w Ukrainie. Patronat medialny nad wydarzeniem objął m.in. Nowy Kurier Galicyjski.

Prof. Włodzimierz Bernacki, fot. Igor Rewaga / Nowy Kurier Galicyjski

Prof. Włodzimierz Bernacki, senator RP, który od dwóch lat pełni też funkcję sekretarza Stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki w wywiadzie dla Kuriera powiedział:

– To miejsce jest symboliczne – Krasiczyn. Jest dla mnie symbolem zderzenia cywilizacji, bo odwołuję się do tego, co wydarzyło się tutaj we wrześniu 1939 roku, kiedy na te tereny wkroczyły wojska Rosji Sowieckiej. Ten symbol wyraził się w tym, że przez kilka tygodni palono tu książki. Były to starodruki. Większość z nich to były tak zwane „białe kruki”, czyli występujące w kilku egzemplarzach w całej Europie. Zawsze podkreślam to co jest charakterystyczne dla Rosji: właśnie zjawisko niszczenia elit intelektualnych. Rosja w trakcie rewolucji bolszewickiej zniszczyła najpierw elity intelektualne, zniszczyła Kościół. To co wy[1]darzyło się później, jest tylko budowaniem społeczeństwa takich właściwie orków, zbiorowości, hordy barbarzyńców bez wartości, bez ducha, bez celów wyższych, kierującej się jedynie żądzą niszczenia, chęcią dominacji. Stąd Krasiczyn nie jest miejscem przypadkowym, jeśli chodzi o konferencję dotyczącą obecnej sytuacji, wynikającej z wojny, którą Rosja wypowiedziała Ukrainie, a tak naprawdę to całej Europie.

prof. Piotr Długosz, fot. Igor Rewaga / Nowy Kurier Galicyjski

Głównym organizatorem konferencji był prof. Piotr Długosz z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

– Po wybuchu wojny myślałem, jak mógłbym osobiście pomóc moim przyjaciołom z Ukrainy. I tak sobie wymyśliłem, że zorganizuję konferencję w Polsce, bezpiecznym miejscu, żeby mogli przyjechać i opowiedzieć o tym, co dzieje się na Ukrainie. Znaleźć czas na jakąś refleksję i jednocześnie żeby było to miejsce bezpieczne; zależało nam, żeby pokryć koszty podróży, ponieważ wiadomo w jakiej sytuacji znajdują się naukowcy z Ukrainy. Chcieliśmy też po prostu im pomóc. Konferencja miała odbyć się dużo wcześniej, bo pomysł narodził się właściwie po wybuchu wojny, ale projekty mają to do siebie, że długo trwają i dopiero teraz udało się to zorganizować. Wiemy więc, że dużo w tym czasie się zmieniło i teraz jest taki etap, że możemy podsumować pewne rzeczy, jak na przykład wyglądała ta pomoc – mówi.

– W trakcie planowana tej konferencji mówilibyśmy raczej o tym co aktualnie się dzieje – dodaje. – Byli uchodźcy. Teraz sytuacja wygląda trochę inaczej. Widać też psychologiczne skutki wojny. Nie tylko na Ukrainie, ale też w Polsce, społeczeństwo jest zestresowane, znerwicowane, jest jednak ten lęk przed wojną. Ludzie obawiają się, żeby konflikt się nie przeniósł. Chociaż w tym momencie lęk jest mniejszy, bo sytuacja na Ukrainie się ustabilizowała. Tak się przynajmniej nam tu z perspektywy Polski wydaje. Ale przybędą tu naukowcy z Ukrainy i ze swojej perspektywy przedstawią nam jak to wygląda aktualnie. Nie wiem jaka jest sytuacja w Kijowie, jaka sytuacja jest w Czernihowie, jak wyglądało niszczenie pamięci historycznej i jaka jest kondycja psychiczna Ukraińców, jak np. sobie matki z dziećmi radziły. Wiele problemów zostanie tutaj zarysowanych. Na stronie konferencji są już abstrakty referatów (jest to krótkie podsumowanie badań), można je przeczytać. Planujemy publikację czasopisma z tymi referatami. Nie oszukujmy się, ten proces wydawniczy trwa. Mamy tu też studentów, państwo też nagrywacie tutaj wywiady. Dzięki temu można z tymi treściami błyskawicznie dotrzeć do zainteresowanych osób.

Prof. Piotr Długosz wyjaśnił również, że konferencja została zorganizowana w Krasiczynie, blisko granicy, ażeby goście z Ukrainy po prostu ponieśli mniejsze koszty na dojazd. Jest to też wspaniałe miejsce, które gości i gościło wielu już uczestników różnych konferencji – podkreślił prof. Piotr Długosz.

Prof. Andrzej Szeptycki, fot. Igor Rewaga / Nowy Kurier Galicyjski

Zdaniem prof. Andrzeja Szeptyckiego z Uniwersytetu Warszawskiego i Instytutu Strategii 2050, takie konferencje bez wątpienia są potrzebne.

– Po pierwsze, współczesna nauka ma charakter międzynarodowy, niezależnie od tego, czym się zajmuje, czy medycyną czy wojną w Ukrainie – zaznaczył Andrzej Szeptycki.

– Współpraca międzynarodowa pozwala na lepsze efekty. Pozwala na wymianę doświadczeń, stosowanie różnych komplementarnych metod. Po drugie, takie kontakty są szczególnie ważne w przypadku przedstawicieli nauk społecznych, bo my nie pracujemy w archiwach, pracujemy z żywym materiałem, którymi są bieżące wydarzenia, w tym przypadku w Ukrainie, i stąd kontakt chociażby dla naukowca z Polski, kontakt z kolegami z Ukrainy jest dla mnie bardzo cenny. Po trzecie, myślę, że dla naukowców z Ukrainy tego typu konferencja jest ważna, bo jest to pewien powrót do normalności. To możliwość wyjazdu na kilka dni z Ukrainy, z bombardowanego w tym momencie Kijowa, powrót na parę dni do normalnego życia zawodowego. Po czwarte, trzeba pamiętać, że Rosja bardzo by chciała odciąć Ukrainę od kontaktów ze światem zachodnim. To jeden z zasadniczych celów prezydenta Putina od początku wojny. I w związku z tym poprzez takie spotkania pokazujemy, że tego celu się nie udało zrealizować, że my nie damy odciąć Ukrainy od Polski, od Europy i że poprzez takie chociażby konferencje będziemy kontakty z Ukrainą podtrzymywać.

prof. Fedir Szandor, fot. Igor Rewaga / Nowy Kurier Galicyjski

Gościem specjalnym konferencji był prof. Fedir Szandor z Uniwersytetu Użhorodskiego, obecnie młodszy sierżant Sił Zbrojnych Ukrainy. Jego emocjonalne wystąpienie pełne było osobistych obserwacji, dogłębnych analiz sytuacji na froncie i refleksji na temat przyszłości żołnierzy ukraińskich.

– Jeszcze w październiku 2022 roku organizator konferencji Piotr Długosz wysłał zaproszenie i dokonał ustaleń z moją komendą wojskową – powiedział prof. Fedir Szandor dziennikarzowi Kuriera Galicyjskiego. – Przyjechałem tu prosto z frontu. Jesteśmy teraz na granicy z Rosją, nasz batalion jest w okopach. Dostałem zgodę na wyjazd za granicę. Pozwolenie wydało mi Ministerstwo Obrony Ukrainy. Reprezentowałem tu Ukrainę jako profesor z okopów. Teraz na froncie jest prawie dwa tysiące pracowników ukraińskich uczelni wyższych. To prawie dwieście osób z tytułami doktora nauk, kandydata nauk oraz starsi wykładowcy i asystenci laboratoryjni.

fot. z archiwum Fedira Szandora

Media w wielu krajach rozpowszechniły zdjęcie żołnierza ukraińskiego prof. Fedora Szandora, gdy w okopie prowadzi ze studentami lekcje przez telefon komórkowy.

– Tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym – wyjaśnił. – Po covidzie wszyscy przyzwyczaili się do szkoleń online. Nas nie od razu wysłano jako żołnierzy na front. Na początku mieliśmy szkolenia wojskowe. Później, gdy wysłano mnie na front, umówiłem się, że będę na dyżurach nocnych, a rano będę mógł prowadzić wykłady we wtorek i poniedziałek. W wojsku otrzymałem na to pozwolenie, więc tak właśnie wykładałem. Studentów trzeba uczyć, bo walczymy o wykształcony naród. Dlatego zrobiłem semestr wiosenny, jesienny i teraz kończę semestr wiosenny 2023 roku. Wszystko jest w porządku.

 

 

 


Prof. Fedir Szandor mówił też o Węgrach z obwodu zakarpackiego, swoich rodakach, którzy walczą na froncie w szeregach ukraińskich jednostek wojskowych.

– Prowadziłem listę – powiedział. – Rozmawialiśmy z różnymi organizacjami pozarządowymi, które zajmują się nimi, ich rodzinami. W tej chwili na mojej liście jest 374 żołnierzy. To jest prawie czterystu Węgrów. Są w 128. Brygadzie, 101. Brygadzie, jednostkach straży granicznej, a kilku jest rozproszonych. Jesteśmy z nimi w kontakcie, odnaleźliśmy się. Niestety, są straty. Zginęło trzynastu węgierskojęzycznych Ukraińców lub Węgrów zakarpackich. Oddali życie za Ukrainę, więc mamy taką statystykę. Ale trzymamy się i jesteśmy wdzięczni tym Węgrom, którzy zebrali już kolejny transport (pokazywałem zdjęcia na konferencji) – drony, termowizory, specjalny sprzęt wysyłany do nas na front dla żołnierzy, którzy walczą. Węgrzy na Ukrainie są tacy sami jak inne narodowości w tym kraju. Trzymają razem front europejski, jak kiedyś Węgrzy w 1526 roku przeciwko Osmanom. To była tarcza Europy. Teraz Ukraina jest tarczą Europy, a Węgrzy są przyzwyczajeni do tego, by być tarczą Europy. Zawsze bronili Europy. Ich stanowisko nie zmieniło się po 500 latach. Nadal bronią Europy przed hordami.




Konstanty Czawaga

Tekst ukazał się w nr 9 (421), 16 – 29 maja 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski