Łańcuch rektora lwowskiej Szkoły Politechnicznej i jego twórca – mistrz złotniczego rzemiosła Franciszek Kwaśniewski

W 1904 r. podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego w Szkole Politechnicznej (od 1921 r. – Politechnika Lwowska) ówczesny rektor prof. Leon Syroczyński wystąpił ze wszystkimi oznakami swej władzy – berłem rektorskim w ręce i w złotym łańcuchu na szyi. Wykonanie owego łańcucha, sfinansowane ze składek Towarzystwa Politechnicznego i Galicyjskiej Izby Inżynierskiej, powierzono działającemu od kilkunastu lat we Lwowie złotnikowi i jubilerowi Franciszkowi Kwaśniewskiemu. W ogniwa łańcucha w kształcie zębatych kół z wplecionymi w nie cyrklami wkomponowane zostały na przemian Orzeł Polski i lew z herbu miasta Lwowa, a połączone zostały trójkątami oplecionymi delikatną wicią roślinną, zaś zawieszony na łańcuchu medal zdobiła na awersie podobizna cesarza Franciszka Józefa, zaś na rewersie stosowny napis (zawieszenie zmieniono w 1927 r.).

Rektor Politechniki Lwowskiej Adolf Joszt – widoczny łańcuch z pracowni Franciszka Kwaśniewskiego

Nie wiemy, co spowodowało, że pan Franciszek Kwaśniewski, jubiler o ugruntowanej już renomie, porzucił krakowski bruk i przeniósł się do Lwowa. Pod koniec 1891 r. wprowadził się wraz z żoną Heleną z d. Limanowską i pięciorgiem dzieci do mieszkania w kamienicy przy ul. Czarnieckiego 3, a w październiku 1892 r. otworzył w Rynku pod l. 39 (tzw. kamienica Tołłoczkowska) pracownię złotniczą. „Gazeta Lwowska” pisała wówczas o oryginalności prac wykonywanych przez jubilera, ich artyzmie i trwałości, podkreślając iż pracownia złotniczo-jubilerska zasługuje na zaufanie, które nie tylko przyczyni się skutecznie do rugowania tandetnych wyrobów zagranicznych, ale nadto poparcie takie wpłynąć może na podniesienie złotnictwa rodzimego, mającego tak piękne karty w przeszłości, a walczącego obecnie tak ciężko z konkurencyą zagraniczną. Niewykluczone, bowiem pewne poszlaki na to wskazują, że nim pan Franciszek zdecydował się na osiedlenie we Lwowie, nie tylko dostarczał tutejszym „pierwszorzędnym firmom” swoje wyroby, ale i miał tu w późnych latach 80. XIX w. swój magazyn jubilerski (równolegle do prowadzonego sklepu i pracowni w Krakowie).


Franciszek Kwaśniewski był z urodzenia krakowianinem, synem majstra krawieckiego Bartłomieja i Łucji Ambrozik, zresztą i jego teść Józef Limanowski był krawcem, a i teściowa utrzymywała się w czasach panieńskich z szycia. Jako 16-latek rozpoczął ok. 1863 r. 5-letnią naukę u jubilerów Jana Nepomucena Gołowskiego i Władysława Glixellego. Własną firmę założył w 1871 r. i otworzył sklep – jak się wydaje, nie od razu przy Rynku Głównym 39 w kamienicy „Pod konikiem” (linia A – B), gdyż w 1876 r. zapraszał do swojej pracowni przy ul. Wielopole 66 (w kamienicy p. Librowskiego). W tym czasie współpracował ze starszym od siebie, doświadczonym złotnikiem Antonim Lewkowiczem, bowiem na wystawie w 1877 r. zaprezentowali ponoć pod wspólnym szyldem relikwiarz w stylu gotyckim, odznaczony srebrnym medalem. Kwaśniewski reklamował się jako „Pierwsza krajowa fabryka wyrobów jubilerskich złotych i srebrnych”, wykonująca zamówienia wg własnych rysunków i modeli. W 1886 r. Kwaśniewski wziął udział w wystawie w Czerniowcach, prezentując biżuterię i własnej kompozycji medaliki pamiątkowe, budząc nimi ogólne zainteresowanie i uznanie. O jego wyrobach po czerniowieckiej wystawie – gdzie zdobył srebrny medal – pisano w prasie wiedeńskiej w samych superlatywach. Podziwiano nagrodzoną, wysadzaną brylantami bransoletę z 5-karatowym szmaragdem, szereg brosz o oryginalnych wzorach wg własnych rysunków (!), pierścionki, szpilki i łańcuszki. Firma ta wystawiła rozmaite prace złotnicze, które najlepszy smak francuski zdradzają, a wykonanie ich jest z pewnością nie za wysoko srebrnym medalem nagrodzone – donosił „Wiener Vorstadt” 31 października 1886 r. Zdaniem Leonarda Lepszego, pracownia Kwaśniewskiego była z krakowskich najlepiej wyposażona w przyrządy i przybory złotnicze, dysponowała dużą liczbą wzorów francuskich i wiedeńskich, ale i dysponowała licznymi własnymi kompozycjami nawiązującymi często do wzorów ruskich i renesansowych. Również do zamawianych medalików i medali pamiątkowych Kwaśniewski sam wykonywał w pracowni własne sztance. Notabene, dziełem Franciszka Kwaśniewskiego był medal wybity w 1879 r. dla upamiętnienia 50-lecia pracy literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego. Na wystawie w Krakowie we wrześniu 1887 r. – znów z Antonim Lewkowiczem – przedstawił dwa srebrne kielichy.

Reklama pracowni i sklepu Franciszka Kwaśniewskiego z 1887 r.
Reklama pracowni i sklepu Franciszka Kwaśniewskiego z 1907 r.

Po przeniesieniu się do Lwowa, Kwaśniewski wystąpił ze swoimi wyrobami na Powszechnej Wystawie Krajowej w 1894 r., zdobywając tam ponownie – podobnie jak jego uczeń, złotnik Jan Jarzyna – srebrny medal za wyroby złotnicze, zwracające swoją uwagę „charakterem narodowym”, bowiem we wzornictwie powtarzały się orły, sokoły i herby polskie. Był pan Franciszek człowiekiem zamożnym a i – jak to artysta w swoim rzemiośle – lubiącym otaczać się pięknymi przedmiotami i obrazami. Jeden z takich obrazów, olejny portret „Wielmożnego pana P.” pędzla Gosława Mirona jubiler udostępnił na wystawę dzieł sztuki zorganizowanej w Pałacu Sztuki podczas Powszechnej Wystawy Krajowej  w 1894 r.

Wkrótce po Powszechnej Wystawie Krajowej przeniósł p. Kwaśniewski sklep z Rynku lwowskiego na pl. Mariacki l. 3 (wejście od strony ul. Krętej). Przeprowadzkę wymusił w dużej mierze fatalny stan techniczny kamienicy, a i brakowało miejsca na magazyn i pracownię. W 1896 r. pan Franciszek wszedł w spółkę z przybyłym z Krakowa złotnikiem i jubilerem Janem Wojtychem – wspólnicy mieli swój sklep przy ul. Akademickiej 6. Dziwnym trafem spółka nie prosperowała zbyt dobrze, co zmusiło właścicieli do znacznych obniżek cen swoich towarów. Kwaśniewski i Wojtych popadli przejściowo w tarapaty finansowe i koniec końców spółka została rozwiązana w 1902 r. a panowie rozeszli się nieco poróżnieni.

Firmowe pudełeczko na biżuterię „Fr. Kwaśniewski”

Pracownia i sklep Franciszka Kwaśniewskiego znane były w mieście z pięknej, oryginalnej biżuterii damskiej, równie ciekawych we wzorach spinek do mankietów, obrączek ślubnych i srebrnych sztućców (sygnowanych „F. Kwaśniewski” oraz na życzenie zdobionych wybijanymi monogramami lub herbem). Z racji swojego doświadczenia powołany został też p. Kwaśniewski na rzeczoznawcę i zaprzysiężonego „oceniciela sądowego”.

Spośród uczniów Franciszka Kwaśniewskiego wymienić należy z pewnością Jana Jarzynę, Wincentego Micińskiego i Józefa Limanowskiego, którzy również działali we Lwowie. Zresztą, mistrz Kwaśniewski utrzymywał z nimi bliskie kontakty, nie tylko zawodowe lecz i prywatne, bywając proszony przez nich to na świadka ślubu – jak w przypadku ożenku (spowinowaconego z nim przez żonę Helenę Limanowską) Wincentego Micińskiego z panną Aleksandrą Barańską, to w kumy – gdy poproszono go na ojca chrzestnego Bolesława, syna Józefa Limanowskiego. Gdy Franciszek Kwaśniewski zmarł w styczniu 1912 r., firmę po ojcu przejął najstarszy syn Władysław, wykształcony złotnik, kontynuując jej działalność pod znanym już szyldem „Franciszek Kwaśniewski”.

Reklama pracowni „F. Kwaśniewski i J. Wojtych”

W czasie długiej działalności firmy nie obyło się niestety bez włamań do sklepu i kradzieży. Chyba do najgłośniejszych należało włamanie, do jakiego doszło pod koniec 1914 r., za okupacji rosyjskiej Lwowa. Rozpisywała się o tym prasa lwowska i krakowska. W pewien grudniowy poranek roku ówczesny właściciel firmy p. Władysław Kwaśniewski, otworzywszy sklep przy pl. Halickim 3, stanął w progu i oniemiał na widok sporych rozmiarów dziury w suficie. Rozbita kasa ogniotrwała z kosztownościami świeciła pustkami. Zniknęły drogie kamienie, precjoza, perły, kosztowne zegarki. Cały sklep zarzucony był drobnym gruzem i prochem, a na podłodze walały się porozrzucane pudełka po złotej biżuterii. Okazało się, że złodzieje dostali się do sklepu przez otwór wybity w podłodze mieszkania znajdującego się nad sklepem. Zawezwani policjanci ustalili, iż mieszkanie to dzień wcześniej wynajęła pewna elegancko ubrana młoda kobieta. Poszukiwania, do których przystąpiono jakoby natychmiast, spełzły na niczym. Pan Kwaśniewski zaczął prywatne śledztwo na własną rękę, psiocząc na opieszałość rosyjskiej policji. Podejrzenie padło na przebywającego w tym czasie we Lwowie znanego policji włamywacza niejakiego Wincentego Paparę, który z pewnością nie działał sam. Śledztwo i poszukiwania trwały długo. Zakończyły się sukcesem i wiosną 1915 r. złodzieje stanęli przed sądem, choć pan Władysław odzyskał tylko część kosztowności.

Współczesny łańcuch rektora Politechniki Lwowskiej

A co z łańcuchem rektorskim, dziełem Franciszka Kwaśniewskiego? Trudno jest mi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Współcześnie noszony przez rektorów Politechniki Lwowskiej w ogólnym zarysie żywo przypomina łańcuch z 1904 r., choć oczywiście część elementów została zmieniona.

Anna Kozłowska-Ryś

Tekst ukazał się w nr 7 (419), 14 – 27 kwietnia 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski