„Koszyk dobroci” dla Domu Miłosierdzia Braci Albertynów

Pieczona kiełbasa, jajka i bigos to potrawy, których nie może zabraknąć na stole wielkanocnym. W tym roku nie zabraknie tego również na stołach podopiecznych Domu Miłosierdzia Braci Albertynów we Lwowie. W ramach akcji charytatywnej „Koszyk dobroci” lwowskie rodziny przygotowały dla nich domowe świąteczne dania.

Do świątecznej zbiorki również dołączyła się Lwowska Rodzina Rodzin. W przededniu Świąt Wielkanocnych prezes Halina Wencak wraz z mężem ugotowali swój firmowy bigos, który z innymi potrawami domowymi dopełni koszyk wielkanocny dla ludzi starszych, ubogich i bezdomnych.

– Każda rodzina daje od serca to, czym będzie sama częstować się przy stole świątecznym. Chcemy się dzielić z tymi ludźmi, którym na co dzień brakuje uwagi. Bardzo chcemy, żeby poczuli, że nawet w tych ciężkich czasach nie są sami. Pamiętamy, jak z nami się dzielono i też chcemy się dzielić z innymi – powiedziała Halina Wencak.






W Wielką Sobotę zebrane dary trafią do podopiecznych Domu Miłosierdzia Braci Albertynów we Lwowie. Obecnie w przytulisku mieszka 48 bezdomnych mężczyzn. Również w budynku działa kuchnia, w której dziennie jest wydawanych prawie 200 posiłków dla najbardziej potrzebujących.

Pan Zygmunt w 2017 roku był pierwszym mieszkańcem Domu Miłosierdzia Braci Albertynów. Nałóg alkoholowy sprawił, że mężczyzna stracił dobre relacje z rodziną i nie miał gdzie mieszkać. Bracia pomogli mu znaleźć siły, aby powrócił na dobrą drogę i zaczął żyć od nowa.

– W Domu Miłosierdzia rzuciłem pić i palić. Mieszkałem tu ponad rok. Wtedy znalazłem pracę i zdobyłem możliwość powrotu do normalnego życia, wynająłem mieszkanie. Później w związku z pandemią straciłem pracę. Latem zeszłego roku musiałem wrócić do przytuliska. Teraz znowu znalazłem pracę. Bracia mnie podtrzymali i mam nadzieję, że znowu stanę na nogi i powrócę do normalnego życia. Dobrze jest to, że człowiek zawsze może przyjść tutaj, a nie zostać na ulicy w trudnym okresie – powiedział Zygmunt Uniatycki, podopieczny braci Albertynów.

Do Domu Miłosierdzia przychodzą również potrzebujący, którzy są samotni i ze względu na brak pracy czy niską emeryturę nie mają środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb. – Nie mam w domu światła, ani gazu. Woda również jest odłączona. Przyjeżdżam tutaj i ojcowie bardzo mi pomagają. Teraz noce są zimne, rano też jest zimno. A tutaj dostaję gorącą zupę, dają mi też jedzenie i jest pomoc medyczna – powiedziała Natalia Czerwonowa.

Otwarty w 2017 roku Dom Miłosierdzia Braci Albertynów we Lwowie jest powrotem do wieloletnich tradycji pomocy najuboższym w tym mieście. Święty Brat Albert właśnie we Lwowie w 1891 roku założył jedno ze swoich pierwszych przytulisk. Obecnie jego dzieło kontynuuje trzech ojców albertynów.

– Pandemia to jest dla nas bardzo trudny czas. Dom utrzymuje się całkowicie z ofiar i darowizn. W tym czasie wiele organizacji odmawia nam pomocy, ponieważ środki są kierowane na walkę z pandemią, a nie na pomoc dla ubogich. Dlatego jest nam teraz ciężej – podkreślił brat Józef Gorzędzielski, kierownik Domu Miłosierdzia Braci Albertynów we Lwowie.

Akcja „Koszyk dobroci” po raz pierwszy została zorganizowana w ubiegłym roku. Wtedy przy wielkanocnym stole zasiadło ponad 50 bezdomnych mężczyzn. Inicjatorem akcji jest Konsulat Generalny RP we Lwowie.

Karina Wysoczańska

Source: Nowy Kurier Galicyjski