Kościół rzymskokatolicki we Lwowie w latach 1945-1991. Część 5

Lwowski okres kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego

o. Rafał Kiernicki. Lata 50. XX wieku

Proboszcz i stróż katedry o. Rafał Kiernicki OFM Conv

Po powrocie do katedry po sześcioletnim państwowym zawieszeniu o. Rafał Kiernicki OFM Conv w pierwszej kolejności zatroszczył się o należyty wygląd świątyni poprzez systematyczne przeprowadzanie zewnętrznych i wewnętrznych prac remontowych, które odbywały się w latach 1969–1988. Dbał również o piękno liturgii. Służyła temu od 1920 roku doskonała gra dobrze wykształconego organisty Józefa Nowakowskiego (1894–1990), który tę funkcję pełnił w latach 1920-1990. Po nim funkcję tę przejął urodzony w 1943 roku w Mościskach Bronisław Pacan. Ks. Józef Krętosz tak o nim pisał: „Od 1960 roku B. Pacan uczył się sztuki organistowskiej pod kierunkiem J. Nowakowskiego, następnie po wyjściu z wojska, od 1965 roku pobierał naukę w Państwowej Szkole Muzycznej we Lwowie na Wydziale Dyrygenckim z ukierunkowaniem na muzykę organową. Od 1960 roku grał już w katedrze na organach samodzielnie jako pomocnik organisty. Po śmierci mistrza, od 1990 roku objął jego stanowisko”.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że katedra jako jeden z nielicznych kościołów na terenach obecnej Ukrainy od 1950 roku posiadała własny chór, a z okazji 50-lecia pracy organista Józef Nowakowski otrzymał od papieża Pawła VI specjalne błogosławieństwo. Pierwotnie był to chór męski, a od 1971 roku – chór mieszany. Przez pewien czas Nowakowski prowadził również kancelarię parafialną oraz do 1974 roku pełnił urząd prezesa komitetu kościelnego katedry. Po śmierci został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. „Chór, dobra gra na organach oraz wyczucie duszpasterzy – pisał ks. Krętosz – w tym szczególnie proboszcza, na piękno muzyki, zaowocowały wzorowym i żywym wykonywaniem śpiewu w katedrze. Przybywający do niej, głównie w czasach ZSRR wierni, wywodzący się ze zróżnicowanych środowisk o różnym wyczuciu na kulturę muzyczną, włączali się w rytm liturgii. Msza św. w niedzielę, święta oraz w tygodniu odprawiana była w całości majestatycznie, bez pośpiechu, śpiewana. Nigdy nie słyszano solowego śpiewu organisty przy milczeniu czy słabym udziale wiernych. Zaangażowanie proboszcza, organistów i chóru miały istotny wpływ na piękno odprawianej liturgii, która umożliwiała czynne przeżywanie jej nawet osobom przypadkowo w niej uczestniczącym”.

Chór lwowskiej katedry w okresie komunistycznym. Przy organach organista Józef Nowakowski

Wyjątkowe znaczenie dla Lwowa miała działalność żeńskich zgromadzeń zakonnych w okresie komunistycznym, w tym również sprowadzenie przez o. Rafała do Lwowa honoratek oraz przywrócenie działalności Franciszkanek Rodziny Maryi.

Działalność żeńskich zgromadzeń zakonnych

Po zakończeniu działań wojennych, jak wynika z analizy kronik zakonnych, znaczna część osób konsekrowanych, zwłaszcza zakonów posiadających wielowiekową tradycję przebywania we Lwowie wraz z własnymi klasztorami i kościołami, wyrażała chęć pozostania na miejscu. Jednak pod naciskiem władz były zmuszone wyjechać z miasta. Odważną postawę przyjęły trzy siostry zakonne, które w 1946 roku udały się do lwowskiego pełnomocnika ds. religijnych kultów z prośbą o pozwolenie na pozostanie we Lwowie, motywując tę chęć podeszłym wiekiem. Były to: s. Zofia Łakczyńska, sakramentka; s. Józefa Wirbal, franciszkanka; s. Zofia Lasoń, felicjanka. Jednak odpowiedź państwowego urzędnika była przecząca i wszystkie te siostry niebawem musiały opuścić Lwów. Do połowy 1946 roku przetrwały siostry szarytki pracujące w lwowskim Szpitalu Powszechnym „Pijarzy” przy ul. Głowińskiego 7 i przy Szpitalu dla umysłowo chorych na Kulparkowie. Do 14 czerwca 1946 roku według niepewnych danych we Lwowie miało pracować trzy siostry służebniczki starowiejskie.

Wysiedlenie przetrwało pięć sióstr ze zgromadzenia sióstr Sacré Coeur, które swój dom miały we Lwowie przy pl. Św. Jura. Zgromadzenie to prowadziło gimnazjum, liceum oraz szkołę ludową. Po wysiedleniu z własnego domu siostry zamieszkały przy pl. Bernardyńskim u wylotu ul. Piekarskiej. Przełożoną domu była s. Elżbieta Walchnowska (+24. 02. 1971). Wygnania z miasta uniknęły również: s. Baillot d`Etivau, (Francuzka) zmarła 18 X 1955 roku, s. Teresa Schwarz (+ 28. 11. 1963), s. Maria Barbe (+29. 06. 1963) i s. Helena Czajkowska, która zmarła jako pierwsza 27 stycznia 1946 i została pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim jak i inne siostry tego zgromadzenia pozostałe po 1945 roku we Lwowie.

Przełożona s. Elżbieta Walchnowska troszczyła się o sprawy bytowe proboszcza katedry. Zajmowała się wyżywieniem, praniem bielizny kościelnej. Przez pewien czas prowadziła kancelarię katedralną, w której przepisywała bruliony ksiąg metrykalnych. Włączyła się w konspiracyjną katechizację oraz uczyła wskazanych przez proboszcza młodzieńców historii, języka polskiego i francuskiego. Dla katedry także wypiekała hostie. Przez pewien czas była też szafarzem nadzwyczajnym komunii św. gdyż jak wiele innych wówczas wyznaczonych przez o. Rafała kobiet nosiła, dla niepoznaki w razie rewizji w pozłacanej puderniczce, komunię dla osób chorych. Była też ostatnią siostrą zakonną z przedwojennych lwowskich zgromadzeń żeńskich, gdyż zmarła po ciężkich cierpieniach 24 lutego 1971 roku, a jej pogrzeb odbył się w katedrze 27 lutego 1971 roku, po czym jej ciało złożono w grobowcu zgromadzenia na Cmentarzu Łyczakowskim.

Różaniec papieża Pawła VI ofiarowany przez abpa Karola Wojtyłę Tarsycjuszowi Edwardowi Pleszewskiemu ze Lwowa

Przy tej okazji należy zauważyć, że jeszcze na długo przed rozpoczęciem obrad Soboru Watykańskiego II, we Lwowie była znana funkcja nadzwyczajnego szafarza Eucharystii. Tak o tym pisał ks. Józef Krętosz: „Posługę tę pełniły m.in.: s. Elżbieta Walchnowska (Sacré Coeur), dr J. Jamrozówna, w latach siedemdziesiątych bezhabitowe siostry honoratki Niepokalanego Serca Maryi i inne. Aby nie zwracać uwagi niepożądanych osób, w zakrystii kanonicznej, idąc najczęściej po 2–3 osoby, po mszy św. o godz. 7:30 odbierały one przygotowane przez o. Rafała pudełeczka z jedną hostią i zanosiły ją pod wskazany adres. Funkcję cyborium początkowo pełniły puderniczki. Później wykonał je zaufany złotnik”. Ważne jest świadectwo jednej z pań roznoszących komunię św. do chorych – dr Jadwigi Jamrozówny, która jako pracownik szpitala roznosiła komunię chorym w szpitalu. „Personel medyczny – mówiła dr Jamrozówna – często wykonywał funkcję świeckich szafarzy, choć wtedy nie znałyśmy jeszcze tej nazwy, nosiłyśmy hostie w małych puderniczkach, odpowiednio przerobionych. Czasem kilka z nas czekało w zakrystii, a ksiądz po skończonej mszy św., wynosząc kielich pod welonem, miał na nim sporo tych puderniczek, które przytrzymywał drugą ręką, żeby nie pospadały. W czasie, gdy mu nie wolno było odprawiać, urządzaliśmy to inaczej. Ojciec Rafał klęczał na klęczniku w kaplicy św. Judy Tadeusza, czekając na penitentów. Ja przychodziłam wcześniej i klękałam koło tego klęcznika. Ojciec Rafał szedł najpierw do kaplicy Najświętszego Sakramentu, wkładał hostie do puderniczek, przynosił do klęcznika, dawał mi, ja oddawałam puste pudełeczka”.

Siostry św. Zyty pierwotnie miały swój dom przy ul. Blacharskiej, a po wysiedleniu zamieszkały przy ul. Słowackiego 5. Po zakończeniu wojny podobnie jak w przypadku sercanek pozostało tu 5 sióstr. Były to: s. Maria Kotla (pseud. Bomba), s. Michalina Rybka, s. Karolina S(o)roka, s. Wiktoria Nizio i s. Maria Kurek. Ich dom był jednym z nielicznych we Lwowie, gdzie gromadziła się konspiracyjnie lwowska inteligencja i młodzież, zwłaszcza w rocznice narodowe i święta religijne. Przez ich dom również przekazywano paczki żywnościowe dla łagierników, a wracający z łagrów Polacy znajdowali tutaj pierwsze schronienie. Siostry pomagały również w załatwieniu dokumentów dla powracających do Polski łagierników. W pamięci mieszkańców Lwowa szczególnie zapamiętała się s. Wiktoria Nizio, która opiekowała się mogiłami kapłanów i Obrońców Lwowa na Cmentarzu Janowskim we Lwowie. S. Maria Kotla ubierała w katedrze główny ołtarz, przynosiła proboszczowi do „rafałówki” jedzenie oraz troszczyła się o inne niezbędne potrzeby.

Doskonale w strukturę komunistycznej rzeczywistości wpisały się Małe Siostry Niepokalanego Serca Maryi (honoratki). Starania o ich przybycie podjęto w 1957 roku. Pierwsze honoratki dotarły do Lwowa w 1969 roku. Pierwszą siostrą przybyłą do Lwowa była s. Bożena Anastazja Roj-Rudnicka (1945–2021). Początkowo siostry mieszkały we własnych domach, a po ofiarowaniu przez o. Rafała części swego domu, zamieszkały przy ul. Kwitki Osnowianenki 12, gdzie również powołano nowicjat dla przyszłych kandydatek. Przełożoną domu w latach 1969–1991 była też s. Bożena Anastazja Roj-Rudnicka. Jedną z pierwszych kandydatek do zgromadzenia była Rosjanka s. Angela Helena Kiriuchina (1939–2015).

Poprzez pracę we własnym zawodzie siostry opiekowały się potrzebującymi, głównie ludźmi starszymi. Opiekowały się również ciężko chorą ostatnią żyjącą na terenie Lwowa siostrą Elżbietą Walchnowską ze Zgromadzenia Sióstr Sacré Coeur. Łącznie w latach 1969–1991 we Lwowie posługiwało 12 honoratek. Wspomniana siostra Angela Helena Kiriuchina do emerytury pracowała na stanowisku inżyniera we lwowskiej fabryce aparatury telegraficznej.

Przywrócenie działalności Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi

Ojciec Rafał Kiernicki OFM Conv jako opiekun młodzieży, zwłaszcza ministrantów i chorążanek – zabiegał o rodzące się powołania kapłańskie i zakonne, mając na uwadze przedłużenie działalności Kościoła katolickiego na terenie Lwowa i okolic. Znalazłszy kilka dziewcząt z grona chcących wstąpić do zakonu, nawiązał najpierw kontakty ze zgromadzeniem bezhabitowym – honoratkami, sprowadzając tajnie przełożoną generalną M. Rozarianę Wnukowicz do Lwowa. Dla tego zgromadzenia przekazał część ofiarowanego przez p. Barańską domu przy ul. Kwitki Osnowianenki 12 w zamian za dożywotnią opiekę nad właścicielką.

Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi po przywdzianiu habitów. 1991

Pierwszą kandydatką do tego zgromadzenia była Maria Buczkowska (s. Alicja), niebawem dołączyła do niej Helena Naumko (s. Kornelia) – (18.01.1956-5. 11. 2002), pochowana na cmentarzu w Brzuchowicach. Wśród pierwszych aspirantek były również Anna Kupczyńska (s. Katarzyna), Maria Obuszko (s. Miriam) i Lubomira Grynyszyn (s. Barbara). Niebawem jednak zdecydowano się lwowskie kandydatki wcielić do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Dla załatwienia wszystkich niezbędnych formalności jedna z sióstr w całkowitej tajemnicy wyjechała do domu generalnego w Warszawie, gdzie przedstawiła sprawę odradzającego się zgromadzenia. Przełożona generalna za jej pośrednictwem przekazała do Lwowa konstytucje zgromadzenia.

Postulat lwowski rozpoczęto 8 grudnia 1976 roku, a 2 października 1977 roku w katedrze przy zamkniętych drzwiach odbyły się pierwsze obłóczyny. Dla zachowania konspiracji zatkano nawet papierem otwory od kluczy w drzwiach. Potem habity były przechowywane w domu pani Nowakowskiej, a siostry ubierały je jedynie na wieczerzę wigilijną i śluby.

Według sprawozdania z wizytacji przeprowadzonej przez s. Weronikę Raplewicz w 1989 roku lwowska wspólnota Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi liczyła cztery osoby po wieczystych ślubach, trzy juniorystki i jedną postulantkę. Do wspólnoty należały trzy domy. Pierwszy raz siostry wystąpiły w habitach dopiero w 1990 roku w czasie święceń kapłańskich w Rydze pochodzącego ze Lwowa ks. Celestyna Derunowa.

Grób s. Zofii ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, zmarłej w 1981 roku. Pochowana na cmentarzu w Brzuchowicach

Warto przy tej okazji dodać, że na cmentarzu w Brzuchowicach znajduje się mogiła niejakiej s. Zofii ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, zmarłej w 1981 roku. Miała pracować w domu starców na Majerówce we Lwowie. Brak o niej szczegółowych informacji i obecnie nie figuruje w wykazach sióstr tamtego okresu. Siostra Teresa Antonieta Frącek archiwistka zgromadzenia stwierdza stanowczo, że „żadna siostra Rodziny Maryi, imieniem Zofia nie zmarła w 1981 roku we Lwowie. Żadna siostra nie pracowała w domu starców na Majerówce we Lwowie. Nie ma takiej siostry w rejestrach zgromadzenia”.

Od 1989 roku zaczęły przybywać do Lwowa również siostry józefitki. Pod koniec października 1989 roku do Lwowa przybyła delegacja czterech sióstr, w której były matka generalna Stefania Jaworska, s. Dolores Siuta, s. Redempta Martyka i s. Bonawentura Noworolska. Od 1990 roku siostry rozpoczęły wakacyjną pracę przy czynnych kościołach na terenie archidiecezji lwowskiej a 28 lipca 1990 roku s. Beyzyma Potoczek i s. Antonetta Soliło w katedrze lwowskiej odnowiły śluby zakonne. Rozwój struktur życia zakonnego na terenie Lwowa nastąpił już po 16 stycznia 1991 roku.

Kontakty duchowieństwa lwowskiego z hierarchią w Polsce i Watykanem

Poprzez siostry Franciszkanki Rodziny Maryi o. Rafał nawiązał również kontakt z Polską. Można też przypuszczać, że sporadyczne kontakty utrzymywał i wcześniej, przekazując pewne dane na temat sytuacji religijnej na terenie Lwowa i archidiecezji. Wiadomo również, że wiadomości o stanie archidiecezji lwowskiej do Rzymu przekazywał prymas Polski Stefan Wyszyński, który również zabiegał o mianowanie dla Lwowa biskupa.

Pewne wiadomości do Watykanu były kierowane przez abpa Karola Wojtyłę, metropolitę krakowskiego. W tej sprawie pomocą w pozyskaniu odpowiedniej informacji służył jego przyjaciel ks. prof. Marian Jaworski. Również świeccy z racji nielicznych odwiedzin krewnych w Polsce, w kurii krakowskiej składali relację o sytuacji religijnej we Lwowie. Jednym z nich był lwowianin Tarsycjusz Edward Płaszewski, który w czasie jednej z takich wizyt miał otrzymać od metropolity krakowskiego abpa Karola Wojtyły jego osobisty różaniec, otrzymany na audiencji prywatnej u papieża Pawła VI. Metropolita, ofiarując ten różaniec zastrzegł jednak, że Płaszewski ma mu go zwrócić po zmianie sytuacji politycznej we Lwowie, gdy ten odwiedzi Lwów. Jednak nie udało się zwrócić tego różańca w czasie wizyty apostolskiej Jana Pawła II do Lwowa w 2001 roku, a sam różaniec, przechowywany przez autora opracowania, stanowi bezcenną pamiątkę o czasach walki o przetrwanie Kościoła rzymskokatolickiego we Lwowie i w całym Związku Radzieckim.



Inną osobą odpowiedzialną za kontakt z Polską z ramienia o Rafała Kiernickiego OFM Conv była Maria Skierska (1916–2002), która w czasie takich wizyt z dużą ostrożnością rozmawiała z dostojnikami Kościoła. Najczęściej starała się o rozmowę z prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim. O tych wizytach tak wspominała: „Prymas zadawał bardzo rozsądne pytania. Oczywiście, miał wiadomości nie tylko ode mnie”. Również dodawała: „Od 1962 roku, byliśmy już w stałym kontakcie. Rzeczywiście, ile razy przyjechałam, a byłam cztery razy, zawsze zadawał mądre pytania, co się nie każdemu zdarzało”.

Ks. Stanisław Bizuń w nieopublikowanych zapiskach pt. „Śmierć i pogrzeb śp. Ks. Abpa Eugeniusza Baziaka i obrazki z lat następnych. 1962–1968” wspominał również o pewnych wiadomościach ze Lwowa, które w tym czasie docierały do Polski. Jako jedna z pierwszych w tym czasie jest wiadomość, zapisana pod datą 10 sierpnia 1962 roku, o uroczystości jubileuszu 50-lecia kapłaństwa ks. Ignacego Chwiruta i ks. Zygmunta Hałuniewicza. Autor wraz z korespondencją otrzymał wówczas cztery zdjęcia. Na temat jednego ze zdjęć tak napisał: „Widziałem też zdjęcie ks. Hałuniewicza, jak stoi z jubilackim krzyżem w ręce. Obok ks. Karol Jastrzębski, który mimo podeszłego wieku (65 lat kapłaństwa) niewiele się zmienił”. Ks. Bizuń informował też, że obydwaj lwowscy jubilaci mieli w tym roku otrzymać list od prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, którym zostali podniesieni do godności infułata.

W 1964 roku tenże autor zanotował: „Doszła wiadomość ze Lwowa, że ks. Hałuniewicz był przez miesiąc 5.V.–5.VI br.) zasuspendowany przez władze sowieckie za poświęcenie paski dla grekokatolików w dniu 2.V. według obrządku wschodniego”. Wreszcie pod datą 14 października została wpisana wiadomość o informatorce, niejakiej p. Blejcher, która „ze Lwowa przywiozła wieści. Ks. Jastrzębski został sparaliżowany 4.X. rano po mszy św. Ma wylew do mózgu, było zapalenie płuc – jest wielka bieda z sercem. Przy jego 84 latach – prognoza jest raczej niedobra. Była ta pani u ks. Chwiruta. Leżał po mszy św. wyczerpany. Czuł się bardzo źle i źle wygląda. Twarz obrzękła – jakby coś niedobrze było z nerkami – był jakby mało przytomny. Nie poznał jej. Mówił, że nie wie, o co się modlić – o śmierć czy o życie”. Od tego też czasu adnotacje dotyczyły ks. Hałuniewicza: „Codziennie binuje – w niedzielę odprawia 4 razy, rano 3 – wieczorem 1. podczas pierwszej mszy św. przez pół godziny rozdawał komunię św.”.

Wszystkie te zapisy świadczyły o żywym kontakcie Lwowa z Polską, czego najbardziej obawiały się władze komunistyczne. Obawiali się również o losy Kościoła katolickiego we Lwowie sami informatorzy, gdyż gdyby te informacje dotarły do władz państwowych – niezwłocznie wydalono by i tak nielicznych kapłanów, a ostatnie dwie świątynie zostałyby przeznaczone na cele świeckie.

Marian Skowyra

Tekst ukazał się w nr 8 (396), 29 kwietnia – 16 maja 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski