Jubileusz 50-lecia chóru katedry lwowskiej

Koncert wieńczący obchody jubileuszu 50-lecia chóru katedry lwowskiej odbył się w pałacu arcybiskupów lwowskich w ograniczonych pandemią warunkach. W uroczystym wydarzeniu wzięli udział ks. abp Mieczysław Mokrzycki, konsul generalny RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz, księża, przyjaciele chóru.

Jubileuszowa msza święta w uroczystość Chrystusa Króla w katedrze lwowskiej poprzedziła koncert chóru, który od pół wieku śpiewa podczas liturgii w tej świątyni. Mszy świętej przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Edward Kawa wraz z proboszczem bazyliki ks. Janem Niklem.

Podczas koncertu z okazji okrągłego jubileuszu zostały wykonane utwory przede wszystkim lwowskich kompozytorów, takich jak Stanisław Niewiadomski, Otto Żukowski, Andrzej Nikodemowicz, Andrzej Tarasek, Stefan Surzyński, Michał Woźny. Przed wykonaniem kolejnego utworu Joanna Pacan-Świetlicka opowiedziała o każdym kompozytorze i pieśni, która zabrzmiała. Nie zabrakło dzieł m.in. Stanisława Moniuszki, Michała Kleofasa Ogińskiego, Charlesa Gounoda, Ludwiga van Beethovena, Georga Friedricha Haendla. „Barkę”, ulubioną pieśń Jana Pawła II, oraz hymn lwowiaków na całym świecie „Śliczna Gwiazdo miasta Lwowa” obecni na sali wysłuchali na stojąco. Koncert uświetniła także orkiestra kameralna „Akademia” pod dyrekcją Artura Mykytki. Jako goście specjalni wystąpili znakomita solistka Opery Lwowskiej Switłana Mamczur oraz ks. Krzysztof Szebla z katedry lwowskiej. Chórem i orkiestrą dyrygowali Bronisław Pacan i Edward Kuc, kierownik chóru „Echo”. Partię organową wykonała Wiktoria Zielińska-Kuc. Koncert prowadził Edward Sosulski.









fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

Chór katedry lwowskiej został założony w 1971 roku przez organistę Bronisława Pacana, dzięki poparciu o. Rafała Kiernickiego, ówczesnego proboszcza katedry. Były to trudne czasy panowania ateizmu, w tym samym roku doszło do dewastacji Cmentarza Obrońców Lwowa. Jednak Polacy nie poddawali się, kultywowali nadal swoje tradycje, modlili się w kościołach. Dzięki takim często bardzo skromnym osobom, „cichym bohaterom”, wychowanym w duchu patriotyzmu w swoich domach, polskość przetrwała we Lwowie.

Lwów był zawsze miastem niezwykle rozśpiewanym, bogate tradycje śpiewacze były kultywowane w okresie międzywojennym. Po wojnie pozostało wielu rozbitków tych niegdyś licznych chórów lwowskich, którzy postanowili nie opuścić swego rodzinnego miasta. Bronisław Pacan, mój ojciec, zorientował się, że jest dużo talentów, które się marnują i słyszał te piękne śpiewy na spotkaniach prywatnych, na imieninach, podczas Świąt Bożego Narodzenia, gdy śpiewano kolędy, pastorałki, i żeby nie zmarnować tego potencjału stwierdził, że trzeba założyć w katedrze chór ku pokrzepieniu serc – mówi muzykolog Joanna Pacan-Świetlicka. – W tej katedrze śpiewamy podczas różnego rodzaju uroczystości. Jest to dla nas rodzaj służby, niezwykle zaszczytnej ze względu na rangę i doniosłość wydarzeń, które niegdyś miały miejsce w naszej katedrze – dodaje.

– Chór łączy pokolenia. Przychodzą małe dzieci, młodzież i razem z rodzicami śpiewają. Chór ma 50 lat, a ciągle jest młody. W każdą niedzielę jest to nie tyle ich koncert, co ich modlitwa. Oni są zawsze. Nie trzeba ich prosić. Gdy słyszą w ogłoszeniu, że jest jakaś uroczystość, to już sami mówią – „my będziemy” –opowiada ks. Jan Nikiel, proboszcz katedry.

– 50 lat minęło jak jeden dzień. Piękne wrażenia i wspomnienia, dużo wojaży, wiele aplauzów, kwiatów, wzruszeń. To wszystko nasz chór przeżył. Mam nadzieję, że następne lata również będą bogate w wyjazdy i koncerty – powiedział Edward Sosulski, prezes chóru.

Chór katedry lwowskiej był i pozostaje ostoją polskości, miłości do Ojczyzny, miłości do Lwowa.

Anna Gordijewska

Source: Nowy Kurier Galicyjski