Gazeta Niedzielna

Gazeta Niedzielna była pismem dla rodzin katolickich. Redakcja mieściła się przy ul. Grodzickich 2, a redaktorem naczelnym był ks. Adam Wesoliński.

Przeglądając numery z marca 1904 r. rzucił mi się w oczy wymowny tytuł, który jest pewną analogią do wydarzeń obecnych – O wojnie.

Ile wojna kosztować będzie Rosję? Na to pytanie odpowiada pewien uczony francuski, a odpowiedź ta dla skarbu rosyjskiego bardzo niewesoła. Okazuje się więc, iż utrzymanie dzienne jednego żołnierza (liczą się w tem i inne wydatki wojenne) kosztować będzie 15 koron dziennie! Jeśli więc Rosya powoła pod broń 300 tysięcy ludzi, to wydawać na nich musi 4 miljony 500 tysięcy koron dziennie! A koszta uruchomienia i transportu wszystkich wojsk lądowych i morskich? Są przeogromne, bo wynosić będą około 5 do 6 milionów. Jeden wystrzelony nabój armaty okrętowej przedstawia, jak wiadomo, wartość kilku, a nawet kilka tysięcy koron.

Papiery (akcye, obligacye) rosyjskie spadły na łeb na szyję, fabryki stanęły, kupiectwo zamarło, a drożyzna wszystkiego szalona! Sami Francuzi, którzy mieli papiery (obligacye) rosyjskie i na nich spekulowali, obliczają straty swoje na 500 miljonów koron.

W Petersburgu, stolicy Rosyi wciąż bezład i zamieszanie. Wojna dotąd bez planu prowadzona; wysyłka żołnierzy zła i okrutna o głodzie i zimnie zabijającem; wojsko całkiem niezaopatrzone; strawa dla żołnierzy okazuje się zepsuta i szkodliwa; panują już choroby. Na każdym kroku niedołęstwo lub oszustwa i kradzieże, o jakich świat jeszcze nie słyszał! Oto są, jak mówiliśmy, skutki rządów urzędniczych „czynowników”, dbałych tylko o napychanie własnej kieszeni i użycie świata, przez nikogo nie kontrolowanych; oto są skutki braku sejmu, parlamentu, konstytucyi; oto skutki braku miłości i bojaźni Boga!

W nagłej potrzebie wojska pozwoliła Rosya wygnanym na Sybir zbrodniarzom wstępować do szeregów, za co daruje im rząd karę. Śliczne to zaiste będzie wojsko kryminalistów! I jakie to zestawienie z Japończykami, którzy odmawiają prawa noszenia munduru człowiekowi skazanemu raz w życiu choćby na jeden dzień aresztu.

Wśród armii rosyjskiej szerzy się już wielka śmiertelność, a to z zimna, głodu i chorób zakaźnych. Na gwałt wysłano na plac boju setki lekarzy. Z naszej Warszawy wzięto też do Mandżuryi 70 młodych doktorów. Obyż powrócili z Bogiem!

Niedołężnego wodza Aleksiejewa, który przyczynił się tak bardzo do przegranej Rosyi na morzu, zastąpi minister wojny Kuropatkin. Ten podobno ma poprowadzić i wygrać wojnę Tak przynajmniej sam głosi, twierdząc publicznie, iż miljonem Rosyan przywali Japończyków i już żadnego z nich nie puści żywcem! Czy nie za wczesna przechwałka? Koniec wieńczy dzieło!

Rosja nie pierwszy raz w swojej historii dostaje w d… od mniejszych państw. Chyba do tego przywykła, ale nie wyciąga żadnych wniosków z historii.

Ducha narodu bez swego państwa można podnieść, zwracając się do bohaterskich kart historii. Takim przykładem jest kolejny artykuł: Wielka rocznica.

Każdy naród ma w swych dziejach piękne wspomnienia, które czcią otacza i z pokolenia w pokolenie pamięci przekazuje. Naród polski może z dumą o sobie powiedzieć, że takich wielkich chwil historycznych ma może najwięcej. Trudno byłoby nawet wszystkie te wspomnienia czcić corocznie osobnemi uroczystościami. Są jednak i takie, które się zamieniły w święta narodowe i bywają obchodzone co roku, a piękny ten zwyczaj, krzepiący ducha w narodzie, przenosi się coraz szerzej i szerzej także i na wioski polskie.

Z takich wielkich wspomnień w dziejach porozbiorowych upowszechniło się najbardziej święcenie tego dnia, w którym Kościuszko, powołany przez naród do obrony ojczyzny, złożył na rynku krakowskim przysięgę, że „powierzonej sobie władzy… jedynie dla obrony całości granic ojczyzny, samowładności narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będzie”.

Powszechna wolność, czyli wolność wszystkich obywateli! Te to słowa sprawiają, że dzień 24 marca (r. 1794), w którym się złożenie przysięgi odbyło, pozostanie na wieki wielkiem świętem narodowem, jako uzupełnienie Konstytucyi Trzeciego Maja. Kościuszko bowiem pierwszy zażądał od „narodu szlacheckiego” wyrzeczenia się starych przesądów i powołania pod broń ludu siermiężnego. On pierwszy uznał „lud chłopski za obywatelów”. Piękna i pamiętna na wieki była to chwila, gdy po wykonaniu przysięgi do podpisywania aktu powstania wśród innych stanów jawili się włościanie ziemi krakowskiej. Piękniejszy jeszcze i bardziej wzruszający był moment, gdy przy zbieraniu składek na to powstanie trzej flisacy z Czernichowa: Wojciech Sroka, Tomasz Brandys i Jan Grzywa ofiarowali 20 galarów na potrzeby wojenne, a nadto przynieśli w baraniej czapce grosz od dzielnych chłopów krakowskich. W owej chwili dokonało się ostateczne odrodzenie Polski; powszechna wolność, jakiej nie było w owym czasie jeszcze w żadnym narodzie Europy, zaświtała w Polsce, a lud okazał się godnym tego zbratania stanów, okazał się dostatecznie przygotowanym na obywatela. Stwierdził to w parę dni później krwią swoją, przelaną na polach racławickich. Wielka to rocznica i godna zaiste, by lud polski pamiętał o niej i święcił obchodami, na jakie go stać, w każdej wiosce, w każdym zakątku ziemi polskiej!

Pomnik Bartosza Głowackiego we Lwowie, 1906 r. rzeź. Julian Markowski, kresy.org.pl

Kościuszko dał Polsce Bartosza Głowackiego. We Lwowie stanąć ma ze składek publicznych pomnik ku czci Bartosza (Głowackiego) niezapomnianego po wsze czasy polskiego chłopa, który w czasie powstania przeciw Moskwie w roku 1794 gromił straszliwie wroga, zdobywał armaty i za to uszlachetniony został przez Naczelnika Tadeusza Kościuszkę. Komu nie znana słynna piosenka tym Głowackim: „Bartoszu, Bartoszu, oj nie trać nam nadziei…”.

Państwa, które rozdarły Rzeczypospolitą pomiędzy siebie starały się pomniejszyć znaczenie narodu polskiego. Ale cyfry są nieubłagane, pomimo prób falsyfikacji. O tym w Ilu nas jest?

Przed stu laty wykreślono Polskę z pomiędzy państw Europy – przemoc i chęć zaboru zwyciężyła. Od chwili onej aż dotąd pracują ciągle wrogowie nasi, by nas zniszczyć, wynarodowić. Wszelkie środki i sposoby uważają za godziwe.

Nieprzyjazne nam pisma z lekceważeniem niekiedy piszą o „małym” narodzie polskim, a nawet wśród samych Polaków znajdą się tacy, którym się zdaje, że językiem polskim to mówi ot jakaś garstka „panów” i co najwyżej kilkuset „mazurów”. Czy Polaków naprawdę tak mało? Nie, pomimo ucisku i urągań Polacy są i na złość a utrapienie wrogom, a na naszą pociechę, jest nas coraz więcej. O dokładne liczby trudno, bo spisy ludności zwykle odbywają się i wychodzą na naszą niekorzyść.

Jednakże nawet z tych nieprzychylnych nam spisów pokazuje się, że nie żyjemy z łaski niemców ni moskali, ani też w porównaniu z nimi nie jesteśmy wcale małym narodem, owszem jest nas znacznie więcej, niż wielu narodów innych, które mają swój własny byt polityczny, swoje rządy, swoich królów. Przypatrzmy się liczbom, zaczynając od naszej monarchii.

Według spisu ludności z r. 1900 mówi polskim językiem w Galicyi blisko 4 miliony mieszkańców. Jeżeli odliczymy spory zastęp żydów, którzy przy spisie przyznali się do polskiego języka, to pokazuje się, że w Galicyi jest Polaków więcej niż 3 i pół miliona. Na Ślązku austryackim liczba Polaków przechodzi 220 tysięcy, w innych zaś krajach monarchii i na Węgrzech jest ich około 100 tysięcy, czyli razem w całem państwie austryackiem mieszka 4 miliony Polaków.

Pod Prusakiem liczba 3 i pół miliona jest raczej za mała niż za wielka, a to z tego powodu, że Prusacy zapisują wielu Polaków jako Niemców, zwłaszcza gdy polskie nazwisko podobne jest choć trochę do brzmienia niemieckiego.

Jeszcze z większą dla nas krzywdą odbywają się spisy ludności w Rosyi. Mimo to, na podstawie rządowych wykazów, liczą Polacy w Królestwie polskiem 7 milionów głów. W innych częściach zabranych i na Litwie jest ich 3 i pół miliona tak, że w całem państwie rosyjskiem przebywa Polaków z górą 10 milionów.

W Stanach Zjednoczonych północnej Ameryki liczą Polaków na półtora miliona, w Brazylii około 100 tysięcy, w innych krajach 50 tysięcy.

Razem więc wszystkich Polaków jest przeszło 19 milionów, a uwzględniając przyrost ludności od chwili spisów i niedokładność obliczeń, możemy bez przesady przyjąć, iż jest nas około 20 milionów.

Czy tedy jesteśmy rzeczywiście małym narodem?

Smutne są losy tych, kto nie ma umiaru (w niczym). Koniec takich działań może być tylko jeden. Oto przykład: Do czego prowadzi wódka.

W Maszkowicach, w starosądeckiem, najbogatszym we wsi i w okolicy zarazem gospodarzem był Stanisław Gromala. Wszystko szło mu jak po maśle, toteż zepsuty powodzeniem zaczął żyć (jak mawiał) „po pańsku” i dzień w dzień zasiadał do kieliszka. Wreszcie stał się z niego pijak niepoprawny, potem utracyusz, jeszcze potem żebrak, a wreszcie i złodziej! Kradł tak nałogowo, iż od 27 do 65 roku życia przesiedział z małemi przerwami za kratkami. Wypuszczony temi dniami z więzienia starzec, jął się w najbliższej wsi Tylmanowy znowu kradzieży i to gąski Wojciecha Chlebika. Spowodowało to ponowne uwięzienie Gromali i skazanie go na 3 miesiące areszt

A dalej przejdziemy do aktualności z terenów woj. Lwowskiego. Przeglądniemy: Nowiny.

W Żubrzy, pod Lwowem, i Kozielnikach zawiązano Kółka rolnicze. W pierwszej z tych miejscowości stanął na czele Kółka gorliwy ks. Kochański, w Kozielnikach zaś gospodarz Sojan. Powstały też tam i straże ogniowe włościańskie, rozszerzono wreszcie czytelnie. Członkowie obu Kółek zgłosili się do Zarządu głównego po koniczynę czerwoną i oświadczyli gotowość zaprowadzenia pól doświadczalnych.

„Sokoły” włościańskie mnożą się gęsto w Galicyi wschodniej. Takie dzielne drużyny powstały właśnie w Tarnawicy Polnej i Jeziorzanach, gdzie włościanie nasi przystąpili do nich gromadnie. Da Bóg panować w nich będzie duch zdrowy i poczciwszy, aniżeli w „Siczach” ruskich, rodzących się pod hasłem nienawiści.

Siostrom Miłosierdzia w Moszczanach dziękują za naszem pośrednictwem włościanie bardzo uradowani jasełkami i teatrem, które dla nich urządziły zacne te i dbałe o dobro ludu siostrzyczki. Rzecz prosta, że grano kawałki pobożne, a zajmujące.

W Rosochaczu, staraniem włościan miejscowych, Rusinów odbyło się nabożeństwo żałobne za spokój duszy śp. Stefana Komornickiego, powstańca z roku 1863 i dzierżawcy Rosochacza. Śp. Komornicki był wielkim przyjacielem miejscowego ludu i lud ten, opierający się tam podszeptom podżegaczy, we wdzięcznej ma go zawsze pamięci

Smutny wypadek. Trzynastoletni syn gospodarza z Horodnicy, Roman Łuć, znalazłszy się na zamarzniętym lekko Dniestrze począł tonąć… Widząc to z brzegu nieszczęśliwa matka chłopaka pospieszyła mu na ratunek, ale i ona niestety znikła pod lodem.

Zaniedbanie obowiązków rodzicielskich stało się przyczyną nieszczęścia we wsi Pogorzanach w limanowskiem. Kilkoletni Franuś, syn gospodarza Jana Wąsowicza, na jarmark jadąc sobie swobodnie w Skrzydlinie, nie dopilnowany też przez matkę, wybiegł na pole i utonął w pobliskiej głębokiej sadzawce. Stąd sprawa sądowa, a co gorsza odpowiedzialność niedbałych rodziców przed Bogiem.

Świętokradztwo usiłował popełnić w kościele w Glinnej Nawaryi włościanin tameczny Petro Kłyma. Na ohydnego zbrodniarza rzucili się oburzeni nasi ludzie i byliby go zabili niezawodnie, gdyby nie wdanie się ks. proboszcza i żandameryi.

Ze stacyi Rzęsna Ruska przez Kozice, Żorniska, Dąbrowice, Wiszeńkę, Krechów aż do Glińska zbudowaną będzie nowa kolejka przeważnie dla celów lasowych.

Budowa nowego kościoła. P. Władysław Michałowski, właściciel Jazłowca, w czortkowskiem, gromadzi już materjały pod budowę kościoła, którego koszta obliczono na 40 tysięcy koron. Zacny p. Michałowski wzniesie też plebanię i zabezpieczył już na wieczne czasy utrzymanie dla księdza. W imieniu przyszłych parafian hojnemu fundatorowi staropolskie: Bóg zapłać!

Czytelnia w Zagórzu Kąkolnickim składa serdeczne podziękowanie akademickiemu Kołu Towarzystwa szkoły ludowej we Lwowie za trudy podjęte około oświecenia i uświadomienia ludu polskiego.

Czytelnia Towarzystwa Szkoły Ludowej, NAC

Związek dla obrony czci powstał temi dniami we Lwowie. Na czele tego Związku (czyli: ligi) stanął sędziwy, a przezacny Jerzy książę Czartoryski. Związek ma na celu zwalczanie grzesznego bardzo zwyczaju pojedynków i obronę czci ludzkiej przez obywatelskie sądy.

Brak soli daje się czuć w Nawaryi, Maliszkowicach, Hodowicach, Glinnej, Pustomytach i Leśniowicach. Nie do wiary chyba, iż nieraz potrzeba po sól do Szczerca a nawet Lwowa wędrować! Co na to Wydział krajowy?

Ofiarą zawodu swojego padł lekarz miejski Trembowli dr. Aleksander Jastrzębski, który pielęgnując chorego na tyfus włościanina, sam się nabawił tej straszliwej choroby i umarł.

Ludojad w Dniestrze. Podczas połowu ryb pod Niźniowem wyłowiono, pomiędzy innemi, olbrzymią rybę mierzącą blisko 4 metry długości. Chłopi na ten widok ulękli się nie mało i z okrzykiem „ludojad”! porzucili sieć na brzegu, wskutek czego większa część połowu wraz z owym „ludojadem” dostała się na wolność. Tymczasem był to okazały jesiotr, ryba rzadka w naszych wodach, która na tarło podchodzi szczególniej do Dniestru.

Takie „ludojady” kiedyś bytowały w Dniestrze, swiatwedkarski.pl

Wielkie znaczenie w tamtych latach miała organizacja oświatowa Towarzystwo Szkoły Ludowej. Pod jej opieką szerzyła się akcja organizacji Czytelni Ludowych. O tym w Założona tu niedawno czytelnia polska rozwija się dobrze.

Pocieszającą jest rzeczą, że inteligencya interesuje się losem czytelni, wspiera materyalnie, a odczytami podnosi ducha patryotycznego. Odczyty wygłosili pp. sędzia Zajączkowski: „O Kościuszce”, panna Simonowiczówna: „O Maryi Konopnickiej”, Dr. Kuźmierczyk: „O higienie” i drugi „O powstaniu w r. 1863”, prezes Moczydłowski: „O Unii lubelskiej”.

Że w sfery mieszczańskie wstępuje nowa świadomość narodowa, świadczą o tem przedstawienia przez koło amatorów urządzone. Odegrano „Karpaccy Górale” i „Dzwonek św. Jadwigi”.

Pomyślny rozwój czytelni powinien miejscowych rękodzielników zachęcić do wspólnej łączności. W jedności tylko siła! Natomiast wszelkie rozdrabianie i dzielenie sił jest początkiem upadku w każdej sprawie.

Czytelnik

Dla każdej gazety ważny jest kontakt z czytelnikami. Dla naszego pisma jest to obecnie również priorytet. Tak pisała o tym Gazeta Niedzielna: Do naszych Czytelników!

Niebywała to rzecz u nas: ledwie pierwszy mija kwartał nowego wydawnictwa Gazety niedzielnej, a liczba płatnych jej odbiorców urosła do 22 tysięcy!

Chwała za to Panu Bogu, a kochanym Czytelnikom serdeczne podziękowanie.

Zarówno ta wielka liczba Czytelników, jak liczne ich listy z życzeniami i podziękowaniem, do nas pisane są dowodem, żeśmy się wzajemnie zrozumieli. Gazeta nasza jedynie dobro ludu ma na oku, dlatego też lud tak chętnie ją czyta, a już z upragnieniem oczekuje, kiedy wraz z Gazetą nadejdzie ten malutki dodatek – „Nauka Wiary”. Cieszy nas to bardzo i do dalszej zachęca pracy.

A teraz coś lekkiego na poprawienie nastroju: Wesoły kącik.

Oczywiste

– Wyobrazicie sobie, że mając sześć lat spadłem we Lwowie przy robocie z trzeciego piętra na ziemię

– I nie zabiliście się?

– Nie, moi kochani!

Nieporozumienie

Na ławie oskarżonych zasiada chłop potężnej siły.

Sędzia do oskarżonego: „Kogoż więc obieracie dla swej obrony?”

Oskarżony: „Kto! ja? Nie potrzebuję niczyjej obrony — niech no tu który przyjdzie

Mądry sługa

– Janie – mówi Pan do sługi – co do licha robisz, przyniosłeś mi buty wcale nie należące do jednej pary? Jeden z cholewą a drugi bez cholewy; – czy ócz nie masz?

Na to sługa: – Dyć właśnie i mnie już to dziwiło, ale co najdziwniejsza, że w szafie akurat taka druga jest para.

W sądzie:

Sędzia do oskarżonego: „Z kimżeś rabował?”

Oskarżony: „Sam, panie Sędzio teraz na nikogo spuścić się nie można”.

Reklama od zawsze była dźwignią handlu. W prasie katolickiej również reklamowano swoje wyroby:

Miód-patoka

naturalny pod gwarancją, czysty pszczelny, kuracyjny i deserowy, z własnej pasieki — w blaszankach 5-kilowych po 6 koron.

Miód z pola wyborny w praktycznych gąsiorach 4-litrowych po 5 koron 70 hal. wysyła z powołaniem się na to ogłoszenie cały rok opłatnie do każdej poczty — wszystko za zaliczką.

Pasieka ADAMA GÓRSKIEGO, Denysów.

Skład przyborów kościelnych

WINCENTEGO KUCZABIŃSKIEGO, Lwów, Kopernika 2.

Poleca ornaty, chorągwie, obrazy do chorągwi, feretrony i figury do noszenia. – 14 stacyi drogi krzyżowej do kościołów i kaplic z ramami i bez.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 5 (393), 15 – 30 marca 2022

Source: Nowy Kurier Galicyjski